W cieniu starcia o Biały Dom, Demokraci z coraz mniejszymi szansami na odzyskanie Senatu

Ostatnie kilka tygodni w światowych mediach zajmuje tylko i wyłącznie stan gry między Hillary Clinton a Donaldem Trumpem oraz polepszania się szans tego ostatniego na zdobycie Białego Domu. Ale w tle toczy się nie mniej ważny dla kształtu amerykańskiej polityki po 8 listopada wyścig, a raczej seria wyścigów: wraz ze słabnącymi notowaniami Clinton pogarszają się szanse Demokratów na odzyskanie kontroli nad Senatem. A bez tego od pierwszego dnia po objęciu władzy prezydent Clinton spotka się z totalną blokadą swoich planów w Kongresie.

Serwis 538 wskazuje, że Demokraci mają teraz 53% szans na zdobycie większości w Senacie. Wg modelu stosowanego przez analityków Nate’a Slivera jest 16% szans, że Senat będzie podzielony 50-50 (wtedy o przełamaniu remisu będzie decydował wiceprezydent). To spadek

Pewnikiem jest w zasadzie tylko (z 11 wyścigów) porażka Marka Kirka w Illinois. W Wisconsin siły w ostatnich tygodniach odzyskał Ron Johnson. W Pensylwanii Katie McGinty ma niewielką przewagę nad Republikaninem Patem Toomey’em.  W Missouri , Nevadzie, New Hampshire walka jest bardzo wyrównana. Szanse Demokratów w Indianie ostatnio spadły, w Karolinie Północnej wszystko będzie zależeć – jak pisze 538 – od frekwencji. Na Florydzie Marco Rubio najpewniej utrzyma swoje miejsce, głównie dzięki słabej kampanii Demokratów.

To wszystko powoduje, że w tym momencie losy kontroli nad Senatem – po długiej i wyczerpującej kampanii – mogą zależeć dosłownie od kilku tysięcy głosów w jednym lub dwóch stanach. Demokraci obwiniają informacje FBI o nowych mailach Clinton o pogorszenie szans nie tylko Clinton, ale i ich kandydatów w wyścigach senackich. Już jutro okaże się, czy taki rzeczywiście był ich efekt.