O trzeciej w nocy polskiego czasu na scenie Uniwersytetu Hofstra staną naprzeciw siebie prezydenccy kandydaci Partii Demokratycznej i Republikańskiej. Przez 90 minut będą się spierać i próbować udowodnić Ameryce, że zasługują na jej głos. Czy Hillary Clinton przekona Amerykanów, że jest godna zaufania? Które z wcieleń Donalda Trumpa pojawi się na scenie? Czy moderator będzie zwracał uwagę kandydatom, że kłamią? Na kilka godzin przez rozpoczęciem debaty jedno jest pewne. Bez względu na to, co zostanie powiedziane podczas debaty, i która z osób kandydujących do Białego Domu wypadnie lepiej, debatę już wygrał Trump.
Dokładnie 56 lat temu odbyła się telewizyjna debata, która uważana jest za jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą, w historii wyborczych kampanii amerykańskich. Czy debata Clinton-Trump ma szansę zapisać się w historii? Paradoksalnie, osobą, która może najwięcej namieszać, jest jej moderator, Lester Holt z NBC. Niewiele się udzielał ostatnio publicznie, więc nie do końca wiadomo, jaki styl moderowania zamierza przyjąć. Największe wyzwanie przed nim stojące? Czy ma zwracać uwagę na kłamstwa, jakie padną podczas debaty, i jak się do nich odnosić. A to nie lada wyzwanie. I Hillary Clinton, i Donald Trump publicznie wielokrotnie mijali się z prawdą (co prawda jedno z nich częściej niż drugie). Co więcej, dane pokazują, że na przykład kandydat GOP mówi nieprawdę średnio co 3 minuty i 15 sekund (podczas 5 godzin). A jeśli Holt przykładałby się do wyłapywania wszystkich kłamstw, nie starczyłoby czasu na właściwą debatę.
Ale nawet jeśli Donald Trump nie zwolni, to i tak nie ma to znaczenia, bo na tym etapie kampanii chyba już nie ma rzeczy, które mogłyby mu zaszkodzić w oczach jego wyborców. On już tę debatę wygrał, nawet jeśli ją przegra. Wbrew temu, co się dziś sądzi, nie błyszczał podczas debat w trakcie republikańskich prawyborów, co wcale mu nie przeszkodziło w pokonaniu wszystkich pozostałych kandydatów. To na Hillary Clinton ciążą oczekiwania. Choć Hillary jest o wiele lepszą debatującą niż się jej to przyznaje, to jednak do tej pory debatowała z przeciwnikami przestrzegającymi reguł. Kandydatka demokratów musiałaby dokonać rzeczy graniczących z cudami, by w walce na osobowości sceniczne wygrać z kandydatem GOP. Przegrała już walkę na oczekiwania – sondaże pokazują, że Amerykanie sądzą, że to ona wygra pierwszą debatę prezydencką. Nastroju nie poprawiają jej zapewne dzisiejsze sondaże, które w najbardziej optymistycznej wersji pokazują, że Donald Trump ją dogonił (te mniej optymistyczne mówią, że już ją przegonił).
Debata Clinton-Trump ma pobić rekordy oglądalności. Ale jej wynik jest znany zanim się rozpocznie.