Przed ostatnią fazą prawyborów Sanders deklaruje, że dojdzie do starcia na konwencji z Clinton
7 czerwca ostatnia, najważniejsze runda prawyborów u Demokratów. Ale przekaz Bernie’go Sandersa przed głosowaniami m.in. w Kalifornii i New Jersey jest prosty: nadal mogę wygrać, chcę doprowadzić do starcia na konwencji. Ten śmiały komunikat jest tym bardziej zastanawiający, że Hillary Clinton brakuje już tylko 67 delegatów do zdobycia wymaganej liczby 2,383 i zapewnienia sobie nominacji. Jak wygląda ścieżka do zwycięstw, o której Sanders mówił w niedzielę na konferencji prasowej w Kalifornii?
Clinton – niezależnie od tego czy wygra w Kalifornii – zdobędzie wymaganą liczbę delegatów dzięki tzw. superdelegatom – liderom partyjnym którzy mogą zmienić swoje zdanie w każdej chwili przed głosowaniem na konwencji. Na to liczy Sanders i wzywa media, by nie ogłaszały we wtorek, że Clinton ma już zapewnioną nominację. Sanders daje do zrozumienia, że w 6 tygodni między prawyborami w Kalifornii a konwencją Demokratów w Filadelfii zdoła przekonać wystarczająco wielu superdelegatów, by doprowadzić do starcia na konwencji.
Być może Sanders liczy na to, że pojawią się np. nowe fakty ws. śledztwa FBI dotyczącego wykorzystania przez Clinton prywatnego serwera e-mail w czasie, gdy była sekretarzem stanu. I to sprawi, że pojawią się wątpliwości dotyczące jej kandydatury – na tyle duże, że superdelgaci byliby skłonni zmienić swoje zdanie. To bardzo optymistyczny scenariusz, mało realistyczny w sytuacji, w której to Clinton ma poparcie establishmentu Demokratów. Ale zapowiedzi Sandersa muszą bardzo niepokoić sztab Clinton, bo jej kampanijny plan musi zakładać, że w pewnym momencie dojdzie do konsolidacji Demokratów. Deklaracja Sandersa niemal wyklucza szybkie jej przeprowadzenie.