Trump umacnia pozycję, zyskuje w sondażach i jest coraz bliższy nominacji GOP
To był bardzo dobry tydzień dla Donalda Trumpa – i to na wszystkich frontach. Frontrunner do nominacji GOP nie tylko odniósł spektakularny – większy niż zapowiadały to sondaże – sukces w stanie Nowy Jork, gdzie zdobył 60% głosów. Ale też nowe sondaże – w tym w absolutnie kluczowych dla Trumpa stanach Kalifornia i Indiana – wskazują, że i tam może liczyć na sukces, który prawdopodobnie zapewni mu przekroczenie 1,237 delegatów i zwycięstwo w walce o nominację.
Na horyzoncie nie ma nic, co mogłoby zatrzymać marsz Trumpa. Seria kolejnych prawyborów w ten wtorek – w stanach Zachodniego Wybrzeża – zapowiada się dla niego bardzo korzystnie. Może tam odnieść zwycięstwa – zwłaszcza w Maryland i Pensylwanii – porównywalne do tego, które odniósł w ostatni wtorek w stanie Nowy Jork. To jeszcze bardziej wzmocni jego impet.
Jego kampania jest też dużo lepsza. Po zatrudnieniu weteranów polityki GOP – jak Paul Manafron – Trump skoncentrował się jednym prostym przekazie: system jest ustawiony. To efekt m.in. zakulisowych machinacji Teda Cruza, który walczy o każdego delegata na lokalnych konwencjach i obsadza swoimi ludźmi wszystkie możliwe stanowiska. Trump wykorzystał te zagrania do wzmocnienia swojej pozycji outsidera, który walczy z systemem w imię zwykłych ludzi oraz ich interesów. Jak zauważa Nate Silver z 538 przekaz Trumpa o jego walce z systemem rezonuje wśród wyborców Partii Republikańskiej.
Prawybory w stanie Nowy Jork pokazały, że Ted Cruz stracił matematyczną szansę na zdobycie nominacji „normalnymi” metodami. Trump to wykorzystał. I dlatego jego sztab w tym tygodniu ma powody do zadowolenia. A przeciwnicy Trumpa muszą zmierzyć się z rzeczywistością: odebranie Trumpowi nominacji może być już nie tylko politycznie niemożliwe, ale też zabójcze dla całej Partii Republikańskiej i dla jej rdzeniowych wyborców.