#NEWSWEEK:
— ZAPOWIEDŹ TEKSTU MICHAŁA KRZYMOWSKIEGO I WOJCIECHA CIEŚLI: „Piotr P., mózg SKOK-u Wołomin, przyjaźnił się z politykami i biskupami. Gdyby jego historii nie potwierdzały akta sądowe, to aż trudno byłoby w nią uwierzyć”.
— O PIOTRZE P.: „Mówi jego znajomy: – Piotrek miał dwie twarze. Potrafił być dystyngowany do granic pretensjonalności, o swojej żonie nie mówił inaczej niż „pani małżonka”. Ale czasem dawały też o sobie znać jakieś dawne nawyki. Typu – żart o kobietach przyjmowanych na członka SKOK-u albo pokazywanie butów podbitych metalem. Mówili, że lepiej go nie drażnić, bo można skończyć jak pewien człowiek, którego w latach 90. wyrzucono z jadącego samochodu”.
— DALEJ O ZNAJOMOŚCIACH PIOTRA P.: „Wojskowa kariera Piotra P. nie trwała długo. Jak czytamy w jego służbowej opinii, żołnierzem był nielojalnym i niezdyscyplinowanym. Za to ciągnęło go do prawicy. W raporcie o WSI można przeczytać, że utrzymywał operacyjne kontakty z Janem Parysem, byłym ministrem obrony w rządzie Jana Olszewskiego, i z dziennikarzem Józefem Szaniawskim. Parys, którego pytamy o tę znajomość, mówi, że nie miał z P. oficjalnego kontaktu. Oficjalna i długotrwa- ła była za to znajomość z Szaniawskim. W jego biografii znalazło się nawet zdjęcie z 2012 r., a więc już z czasów SKOK-u Wołomin, na którym wraz z P. stoi na tarasie willi. Za ich plecami ciągnie się długi czerwony dywan. Taki sam P. kazał rozwijać podczas swoich urodzin w Nieporęcie”.
— O POWIĄZANIACH P. Z DUCHOWNYMI: „Na funkcje honorowe P. wciąga dla równowagi dwóch duchownych: bp. Zygmunta Kraszewskiego i ks. prałata Henryka Jankowskiego, który podczas otwarcia fundacji święci siedzibę. „P. utrzymywał bardzo bliskie stosunki z bp. Sławojem Głodziem i innymi hierarchami” – czytamy w aktach sądowych. Jeden z naszych rozmówców twierdzi nawet, że dzisiejszy metropolita gdański abp Sławoj Głódź jest ojcem chrzestnym syna P.”
— RAFAŁ KALUKIN: „O Putinie ani słowa, o Smoleńsku delikatnie. Protesty społeczne jakoś nie wybuchły. Andrzejowi Dudzie skończyło się więc paliwo i pojazd stanął na trzydziestym procencie. A PiS ciągle nie jest w stanie wziąć Platformy w okrążenie”.
— KALUKIN O KAMPANII DUDY: „Wystartował jako gniewny demagog, potem rysy mu się rozlewały. Co miał obiecać, już obiecał. Co miał skrytykować, to skrytykował. I nic. Andrzej Duda wydaje się równie nieokreślony jak w chwili ogłoszenia kandydatury. Marketingowy rozmach jego kampanii zdążył się opatrzyć, wyziera z niej emocjonalna pustka”.
— KALUKIN O „SMOLEŃSKIM SPOIWIE”: „Projekt Andrzej Duda miał służyć wyjściu z pułapki. Chodziło o nowe tematy i nowe emocje. Plan jednak nie wypalił. Bo gdy kandydat PiS zbudował już w kampanii powszechną rozpoznawalność, poparcie dla niego dobiło do 30 procent i wiele wskazuje, że przynajmniej do pierwszej tury już nie urośnie. Co trzeci wyborca chce głosować na Dudę w wyborach prezydenckich, co trzeci na PiS w wyborach parlamentarnych, również co trzeci wyznaje teorię zamachu. Jakby scena polityczna zastygła bez ruchu. Smoleńska wstrzemięźliwość połączona z marketingową ruchliwością Dudy nic nie zmieniła. Smoleńsk ciągle pozostaje głównym spoiwem elektoratu PiS. Na dobre i na złe”.
— O TUSKU: „Tusk, wprasowany przez PiS w rolę lidera Polski liberalnej, poniósł dotkliwą klęskę. Pojął, że wyborów nie wygrywają partie silnych tożsamości. Przeciwnie – to rywala trzeba zamknąć w tożsamościowej klatce, a samemu rozlać się jak najszerzej i za nic w świecie nie dać się określić. Zakazał współpracownikom wymawiania słowa „liberalizm”. Gdy już zdobył władzę, wymazał ze swojego słownika pokrewne słowo „reformy”. Pragmatyka rządzenia dopełniła reszty – liberalny fundament PO zniknął zarówno deklaratywnie, jak i faktycznie. Platforma stała się reprezentantem wielu miękkich tożsamości jednocześnie, okrążając twardo i wąsko sprofilowany ideologicznie PiS. Dało to Tuskowi bezprecedensową we współczesnych demokracjach serię zwycięstw”.
#WPROST:
— SŁAWOMIR RYBICKI W ROZMOWIE Z ANNĄ GIELEWSKĄ: „Sztab powstał kilka dni po ogłoszeniu przez marszałka terminu wyborów i musiał się zorganizować w ekspresowym tempie. Zanim to nastąpiło, mogło powstać wrażenie, że kampania nie ma właściwej dynamiki. Przypomnę, że trwała już wtedy od ponad dwóch miesięcy kampania kandydata PiS. Według mnie warta zbadania zgodności z prawem, bo przecież musiała być z jakichś pieniędzy finansowana”.
— NA PYTANIE, CZY „JAROSŁAW KACZYŃSKI NIE WIERZY W ZAMACH?”: „Tego nie będę rozważać. Ale wiem, co mówią politycy PiS. Wiem też, że banalnie proste przyczyny tej katastrofy nie pasują do tworzonego mitu. To znaczy błędy, zaniedbania i niepotrzebne szarże, które doprowadziły do niepotrzebnej śmierci tylu ludzi, wybitnych Polaków”.
#DO RZECZY:
— GOCIEK I GURSZTYN O NOWEJ FORMACJI LEWICOWEJ: „Tymczasem na lewicy. Panowie Andrzej Rozenek i Grzegorz Napieralski knują i knują. Tworzą potężną formację lewicową pod własnym światłym kierownictwem. Na razie nie wiadomo, kto wstąpi do ich ugrupowania, ale wiadomo, kto nie wstąpi. Robert Biedroń przykuł się do biurka w słupskim ratuszu i nie planuje się odkuć. Barbara Nowacka też odpadła, bo dogaduje się z SLD. Po wyborach prezydenckich i politycznym pogrzebie Janusza Palikota ogłosi swoje zjednoczenie z partią Leszka Millera. Albo nie ogłosi, jeśli SLD nie da jej porządnego biorącego miejsca w wyborach parlamentarnych”.
— KAMILA BARANOWSKA O ANNIE KOMOROWSKIEJ: „Anna Komorowska politykę rozumie doskonale. – W roli pierwszej damy radzi sobie lepiej niż Bronisław Komorowski w roli prezydenta – komentują złośliwie niektórzy politycy (…). Dlatego kwestią czasu jest mocniejsze zaangażowanie pierwszej damy w kampanię wyborczą męża. Jej zadaniem będzie nie tylko ocieplanie jego wizerunku, udzielanie wywiadów kolorowym magazynom, opowiadanie o rodzinie, ale także wyśmiewanie krytyków prezydenta, bagatelizowanie jego ewidentnych wpadek, tłumaczenie niezręcznych wypowiedzi i atakowanie politycznych przeciwników. Tak było pięć lat temu, gdy przed drugą turą razem z posłankami Platformy jeździła po Polsce i przekonywała kobiety, by głosowały na jej męża. Podobnie będzie zapewne i tym razem”.
— BARANOWSKA O NIECHĘCI KOMOROWSKIEJ DO POLITYKI: „Mało kto dziś pamięta, że Anna Komorowska była bardzo niechętna temu, by to jej mąż reprezentował Platformę Obywatelską w wyborach prezydenckich przed pięcioma laty. Ponoć musiał się trochę namęczyć, by przekonać ją do swojego pomysłu”.