– Joachim ma w Brukseli wyszlifować kanty, które jeszcze ma, mimo udanego roku w jednym z najważniejszych ministerstw. Kiedy ma to zrobić jeśli nie teraz mając 51 lat? Kontakty, pewniejsze poruszanie się na europejskich salonach mają być jego inwestycją w przyszłość – mówi jeden z naszych rozmówców z czołówki PiS.
– PiS nie może sobie pozwolić na pozostawanie w Brukseli poza centrum wpływu jak dotąd, w grupie politycznej negującej większość procesów odbywających się w Parlamencie Europejskim. Dotychczasowa obecność PiS na Rue Belliard oceniana jest na Nowogrodzkiej jako zbyt jałowa. Joachim Brudziński ma w Brukseli zwiększyć skuteczność dosyć dotąd niezorganizowanej delegacji PiS. Korzystając z dobrej chemii z Matteo Salvinim, szefem włoskiego MSW i liderem Ligi, ma zadbać o stworzenie silniejszej frakcji, w której PiS będzie być może najliczniejszą grupą narodową ale jednocześnie nie dopuścić do jakichkolwiek aliansów, które mogłyby zostać odczytane jako sprzyjające Rosji Putina.
To pigułka tego, co słyszymy z samego centrum pisowskiej polityki.
– Mamy w końcu zacząć więcej znaczyć w Brukseli. Nie możemy sobie pozwolić na to, że w wypadku, gdybyśmy tworzyli kolejny rząd po wyborach i zgłaszali kandydatkę, albo kandydata na komisarza, to ta osoba zostanie dla samej zasady upokarzania PiS utrącona przez Parlament jak kiedyś katolicki włoski polityk Rocco Buttiglione do Komisji Barroso – mówi nam jeden z najważniejszych polityków z Nowogrodzkiej.
– Nasza obecność w PE nie może być taka jałowa, że sprowadza się albo do ekscentrycznych popisów retorycznych, z których nikt nic nie rozumie a na sali klaszczą jacyś “wariaci z Holandii”, a jak coś już robimy ważnego jak Anna Fotyga, szefująca ważnej podkomisji bezpieczeństwa i obrony to nikt o tym nigdy nawet nie usłyszał. To ma się zmienić – dodaje jeden z naszych rozmówców.
Temat startu Joachima Brudzińskiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego i zdecydowane zapewnienia, że w wypadku uzyskania mandatu nie odmówi jego przyjęcia był jednym z najgorętszych politycznych tematów tygodnia. – Decyzja o starcie Brudzińskiego zapadła w tak ścisłym gronie, że zaskoczone nie były tylko 3-4 osoby – słyszymy.
Z jednej strony to zagranie ma zwiększyć mobilizację wyborców PiS ale z drugiej wciąż jest dla partii ogromnym ryzykiem, bo trudno ją politykom PiS tłumaczyć, by rozbroić sprytnie przez Platformę i jej coraz bardziej rozpędzoną machinę komunikacyjną narzucaną interpretację #AkcjaEwakuacja.