300POLITYKA rozmawia z prezydentem RP Andrzejem Dudą w drugą rocznicę objęcia urzędu.
Kiedy ostatni raz rozmawiał pan prezydent z prezesem?
– Jeżeli pytacie panowie o spotkanie i bezpośrednią rozmowę z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, to mogę odpowiedzieć zgodnie z prawdą, że miała miejsce już jakiś czas temu. Ostatnio nie było okazji do bezpośrednich rozmów. Ale pozostajemy w kontakcie i tzw. kanały komunikacyjne są otwarte, a jeśli sprawy państwa będą tego wymagały, to z pewnością do spotkania i bezpośredniej rozmowy dojdzie.
Czy nie boi się pan, że będzie młodym komentatorem z ochroną? (śmiech)
– Nie, nie boję się i proszę się o mnie nie martwić (śmiech). Zawsze do tej pory dawałem sobie radę i jestem życiowym optymistą. Jeśli ktoś się boi, to lepiej żeby nie zostawał głową państwa. A tak poważnie, jeżeli mówimy o wykonywaniu prezydentury, to podejmując decyzje w sprawach państwowych kieruję się zawsze dbałością o jak najlepszą przyszłość Polski i Polaków, a nie kalkulacjami na temat mojej osobistej przyszłości. Dbanie o dobro wspólne, o bezpieczeństwo – w sensie społecznym i państwowym – jest w moim przekonaniu podstawowym obowiązkiem prezydenta.
Panie prezydencie, czy uzależnia pan start na kolejną kadencję od poparcia PiS?
– Wykonując swoje obowiązki kieruję się wartościami, o których mówiłem przed chwilą, a nie kryterium kolejnej kadencji. Jeśli moi rodacy będą chcieli, żebym ponownie ubiegał się o urząd prezydenta, jeśli moja kandydatura będzie miała poparcie ludzi, to wystartuję.
W mediach pojawiły się spekulacje, że jest pomysł partii prezydenckiej. Niektórzy komentatorzy już nawet do niej zgłosili akces…
– Kiedy zostałem prezydentem, niezwłocznie zrezygnowałem z członkostwa w partii, ponieważ uważam, że prezydentura nie powinna być uwikłana w kontekst partyjny. To służba społeczeństwu i państwu. Tak rozumiem pełnienie swojej funkcji. Dziś skupiam się jedynie na jak najlepszym wypełnianiu obowiązków.
Jak widzi pan przyszłość prawicy i obozu rządzącego z którego się pan wywodzi? Ostatnio pojawiają się na tym monolicie liczne rysy.
– Kierowanie państwem to wielka odpowiedzialność. Z pewnością pewne nieprzemyślane zachowania, dzielące w szczególności środowisko Prawa i Sprawiedliwości, szkodzą całemu projektowi dobrej zmiany. Myślę, że wszelkie tego typu przejawy zachowań, również te, nazwijmy je ambicjonalne, powinny być tłumione w zalążku. Jeśli nie, będziemy mieć na polu dobrej zmiany więcej chwastów niż pszenicy. Wówczas pojawią się dwa scenariusze: albo utrata władzy jak w 2007 roku lub podział jak w 2011. Jestem głęboko przekonany, że gdy przyjdzie czas spokojnej refleksji nad tym, co się wydarzyło, będziemy potrafili wyciągnąć wnioski na temat tego, kto był w tej debacie stroną działającą na rzecz podziału i sporu, a kto dbał o porządek instytucjonalny w państwie i ład ustrojowy. A wtedy zapewnimy sukces formacji dobrej zmiany i przedłużymy jej mandat do dokonywania reform państwa.
Ostatnio długo rozmawiał pan z prezydentem Macronem, m.in. o zmianach w sądownictwie. Zdradzi pan szczegóły?
– Omawialiśmy sprawy ważne dla Polski, Francji i naszych społeczeństw. To była dobra rozmowa. Cieszy mnie zainteresowanie prezydenta Francji tym, co dzieje się w Polsce, bo wierzę, że wynika to z gotowości do ułożenia na przyszłość dobrych relacji z naszym krajem. Zmiany w polskim sądownictwie, w kontekście zachowań Komisji Europejskiej, a w szczególności niektórych jej przedstawicieli, były jednym w kilku tematów naszej rozmowy. Jestem zawsze gotowy przedstawiać każdemu zagranicznemu rozmówcy prawdziwy, polski punkt widzenia na sprawy, które dzieją się w naszym kraju. Jest to szczególnie ważne teraz, gdy tak wiele fałszywych informacji na nasz temat produkują osoby niechętne zmianom w Polsce. Nie wolno zamykać się na rozmowy z naszymi partnerami. Odwrotnie – należy prowadzić ich jak najwięcej. Tego oczekuję teraz od polskiej dyplomacji. A komentatorów politycznych, zwłaszcza bliższych prawicy, proszę by w każdej takiej rozmowie nie doszukiwali się jakiegoś drugiego dna. Wracając do rozmowy z prezydentem Francji – najwięcej czasu poświęciliśmy na omówienie kwestii współpracy gospodarczej, w tym w zakresie przemysłu obronnego, a także politycznej.
W niedzielę mijają dokładnie dwa lata od pańskiego zaprzysiężenia na urząd prezydenta. Jak podsumowałby pan dwa lata swojej prezydentury?
– Gdy spojrzymy na sprawy wewnętrzne, istotnym spełnieniem obietnicy wyborczej jest obniżenie wieku emerytalnego, program 500+, ustawa o 6-latkach. Cieszy mnie również powodzenie szeregu działań na polu gospodarczym, w tym Kongresu 590 w Rzeszowie, realne wspieranie start-upów i realizowana konsekwentnie promocja polskiej gospodarki za granicą. Kontynuuję również wizyty krajowe, bo to przede wszystkim dla mnie zawsze niezwykle miłe i ważne, spotkania z moimi rodakami. Polityk musi być blisko ludzi i jeśli tylko mogę, to korzystam z okazji do bezpośrednich spotkań.
A najbardziej pana zdaniem znaczące międzynarodowe wydarzenia tych dwóch lat?
– Na pierwszym miejscu wymieniłbym dwa, które uważam za politycznie najbardziej znaczące dla Polski. Pierwszym z nich jest szczyt NATO w Warszawie w 2016 roku i będąca jego wynikiem obecność wojsk sojuszu na terenie naszego kraju, przede wszystkim wojsk USA, co z pewnością wzmacnia nasze bezpieczeństwo.
Drugim – uzyskanie przez Polskę członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ na lata 2018-2019. Projekt, w którego powodzenie nie wierzyło wielu dzisiejszych tak zwanych ojców sukcesu. Ten wybór naszego kraju, ze świetnym wynikiem 190 głosów poparcia na forum ONZ i bez żadnego głosu przeciwnego, poprzedziło – podobnie jak wcześniej warszawski szczyt NATO – wiele zagranicznych wizyt, które znacząco przyczyniły się do tego sukcesu. W obu przypadkach była to dobrze zaplanowana i starannie zrealizowana strategia. Jeśli chodzi o nasze kandydowanie do Rady Bezpieczeństwa ONZ, to bardzo ważnym elementem pozyskiwania poparcia było moje wystąpienie przed przedstawicielami wszystkich państw afrykańskich w Addis Abebie, gdzie swoją siedzibę ma Unia Afrykańska. Dziś można śmiało powiedzieć, że ten znaczący gest polityczny znacząco przyczynił się do pozyskania kilkudziesięciu głosów państw afrykańskich.
Wizyta prezydenta USA?
– Wśród innych ważnych wydarzeń tych dwóch lat wymieniłbym również Światowe Dni Młodzieży i wizytę Ojca Świętego Franciszka – wydarzenie niepolityczne, ale o wielkim znaczeniu duchowym i wspaniale promujące Polskę na świecie, tegoroczny szczyt państw Trójmorza w Warszawie i wizytę prezydenta USA Donalda Trumpa, który z Warszawy wysłał na cały świat porywające przesłanie o Polsce i Polakach, jako narodzie bohaterskich i niezłomnych ludzi. Można zatem ogólnie powiedzieć, że te wszystkie wydarzenia wskazują na wyraźny i znaczący wzrost roli i pozycji Polski na arenie międzynarodowej. I z pewnością jest to powód do satysfakcji.
Największa porażka tych dwóch lat?
– Nie wiem czy można to nazwać moją porażką, bo zjawisko jest znacznie wcześniejsze niż moja prezydentura, ale z pewnością jest ono moją prezydencką troską. Otóż chciałbym aby społeczeństwo polskie nie było tak podzielone, żeby ludzie z przeciwnych stron sceny politycznej patrzyli na siebie z szacunkiem i tolerancją. Aby świadomość wspólnej Polski i wspólnych celów brała górę nad tym co różni.
Panie prezydencie, pięknie to brzmi, jednak w praktyce to nie takie proste.
– Co nie znaczy, że nie trzeba do tego dążyć i starać się, by w efekcie żyć w świecie bardziej przyjaznym niż dziś.
A sprawa frankowiczów? Jedni mówią, że to projekt defensywny, inni chwalą, że nie zdestabilizuje sektora bankowego.
– Właśnie w ubiegłym tygodniu złożyłem w Sejmie kolejny projekt ustawy mającej na celu ułatwienie życia ludziom, którzy mają zaciągnięte kredyty przeliczane na franki szwajcarskie. Wiem, że skala oczekiwań jest tu ogromna i moje działania są krytykowane jako niewystarczające, ale proszę zauważyć, że jestem pierwszym i jedynym politykiem, który w praktyce, a nie tylko słownie zajął się tą sprawą i traktuje ją poważnie, a nie tylko jako sferę politycznych deklaracji. Staram się robić wszystko co w mojej mocy aby pomóc, przy jednoczesnym zachowaniu równowagi i bezpieczeństwa systemu finansowego w naszym kraju, bo to kwestia bezpieczeństwa całego społeczeństwa.
Jakie cele wyznacza pan prezydent sobie na kolejne lata?
– Dwa zasadnicze projekty, na których koncentruje się moja uwaga, to idea referendum konsultacyjnego co do nowej konstytucji oraz obchody 100-lecia odzyskania niepodległości. Konstytucja wymaga zmian i jest to widoczne na każdym kroku. Musi ona być odbiciem opinii i poglądów Polaków, bo to dokument dla Polaków, a nie odwrotnie. Obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości to niebywale ważne wydarzenia dla kształtowania naszej tożsamości narodowej, to szansa na poczucie tego co znaczy być Polką i Polakiem.
Nie rezygnuję przy tym z odwiedzania gmin i powiatów. Jak już wspomniałem wcześniej, jest to dla mnie istotna część działalności prezydenta. W jeszcze większym stopniu niż obecnie chciałbym wspierać przemiany gospodarcze w naszym kraju i będę to czynił w kolejnych latach. Zależy mi na wspieraniu takiego modelu rozwoju, który owocować będzie wyższym poziomem życia każdego mieszkańca Polski, nie tylko warstw gospodarczo uprzywilejowanych. Owoce polskiego wzrostu gospodarczego muszą być wspólnie dzielone, a nie przechwytywane przez nielicznych. Tak rozumiem demokrację i społeczną gospodarkę rynkową zapisane w naszej Konstytucji. Przez wiele lat pod rządami tej Konstytucji było to całkowicie ignorowane i nikt nie bronił wtedy zapisów ustawy zasadniczej.
Co ze zmianami w wymiarze sprawiedliwości? Jakie będą kierunki zmian prezydenckich projektów?
– Prace trwają na bazie ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym, które uchwalono w parlamencie, a które zakwestionowałem jako wymagające zmiany. Nie chciałbym teraz ujawniać szczegółów, bo są to niezwykle ważne akty i ich przygotowanie wymaga spokoju. Przyjdzie odpowiedni moment by o tym mówić. Wspominałem, że jestem zwolennikiem zmian w wymiarze sprawiedliwości, podkreślałem jak jest to ważne dla obywateli i lepszego funkcjonowania państwa. Dziś trudno znaleźć kogoś, kto nie chciałby reformy w tej dziedzinie. Trzeba jednak podkreślić, że z uwagi na doniosłość materii, jaką jest wymiar sprawiedliwości, ustawy zarówno w części merytorycznej jak i co do procedowania muszą spełniać najwyższe standardy. A z tym nie było ostatnio najlepiej.
Panie prezydencie, na koniec pytanie o temat, który będzie jednym z najgorętszych tej jesieni. Wiele emocji budzi też tzw. sprawa dekoncentracji mediów. Jakie jest stanowisko pana prezydenta w tej sprawie?
– Jestem za tym, aby standardy europejskie w tym zakresie obowiązywały również w Polsce. Z uwagą i niecierpliwością będę oczekiwał projektu ustawy, a następnie obserwował prace parlamentu. Dziś mogę powiedzieć, że pochylę się nad tą ustawą ze szczególną uwagą. Mam nadzieję, że dobra idea zostanie przekuta na dobre rozwiązania legislacyjne z pożytkiem dla Polski, niezależności mediów od nacisków biznesu i polityki oraz medialnego pluralizmu.
Fot. Kancelaria Prezydenta