Zderzenie Andrzeja Seremeta z komisja ds. Amber Gold – która od tygodni zajmuje się opisywaniem skali zaniedbań prokuratury w prowadzeniu tej sprawy oraz słabości procedur nadzorczo-dyscyplinarnych – nie przyniosło jednego twardego newsa, który mógłby znaleźć się na czołówkach wszystkich serwisów. Ale Seremet nie tylko ujawnił swoją wizję tego, co jego zdaniem „poszło nie tak” w tej sprawie, ale dostarczył zarówno PiS i opozycji kilku nowych argumentów, które będą nowymi elementami przekazu i dyskusji w sprawie Amber Gold. Oto najważniejsze wątki czwartkowego przesłuchania.
Seremet zmienia zdanie i przyznaje, że gdyby dostał pismo KNF to mógł zmienić losy sprawy. Na początku przesłuchania Andrzej Seremet zbudował wizję „niedokończonej” reformy prokuratury, w której miał związane ręce jeśli chodzi o nadzór nad niższymi szczeblami prokuratury. „To była niekomfortowa sytuacja, gdy odpowiadałem za błędy prokuratorów, a nie miałem możliwości wpływać na poszczególne śledztwa” – przyznał. I dodał, że nawet gdyby dostał to pismo, to i tak by sprawa skończyła się tak samo.
Ale już kilka godzin później przyznał, że gdyby dostał ważne pismo KNF z listopada 2011 – w trakcie odpowiadania na pytania posła Krzysztofa Brejzy – to mógłby skorzystać ze swojego uprawnienia i przenieść postępowanie poza Gdańsk. „Dziś wydaje się, że byłaby taka możliwość, przeniesienia postępowania do innej prokuratury apelacyjnej, skorzystania z art 17. Mogło być inaczej” – powiedział po tym, jak Brejza wymienił kilka sytuacji, w których właśnie z tego artykułu skorzystał.
Seremet nie dostał jednak pisma z KNF – decyzją wiceszefa jego biura trafiło ono bezpośrednio do Gdańska. I po pytaniach posła Zembaczyńskiego z Nowoczesnej Seremet przyznał, że takie zachowanie było naruszeniem „dobrych praktyk”. Deklaracja Seremata sprawia, że Platforma może cały czas bronić modelu niezależności prokuratury, skoro sam jej były szef przyznał, że miał możliwość wpływania na śledztwa, chociaż z niej w tej sprawie nie skorzystał (bo nie mógł z innych przyczyn). Jak twierdzi, o sprawie dowiedział się dopiero „późną wiosną” od ABW. Co ciekawe, na konferencji prasowej Seremt stwierdził, że to rola służb w całej sprawie mogłaby być większa.
Seremet przyznaje rację Ziobrze Jednym z najważniejszych wątków dotychczasowych przesłuchań przed komisją ds. Amber Gold była fatalna jakość postępowań dyscyplinarnych, które nie doprowadziły do ukarania żadnego z prokuratorów odpowiadających za zaniedbania ws. postępowania w Gdańsku. Seremet przyznał, że starał się o zmiany m.in. wprowadzenie jawności postępowań. To zrobił Ziobro, a słowa Seremeta skwapliwie wykorzystało MS.
Prok. Seremet mówi, że zgłaszał postulaty jawności postępowań dyscyplinarnych, co jak podkreślił, dziś w reformie prok. stało się faktem
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) December 8, 2016
Seremet przyznał też: „Istnieje pewna luka między odpowiedzialnością dyscyplinarną prokuratorów, a ich odpowiedzialnością za prowadzenie sprawy”
Mocno poirytowany Tusk krytykował UOKiK i prokuraturę. Seremet bez wielu szczegółów, ale jednak opisał spotkanie z Donaldem Tuskiem po wybuchu afery. Jak przyznał, Tusk był „mocno poirytowany” i krytykował – na naradzie z Seremetem, przedstawicielami kilku ministerstw – m.in. działania UOKiK oraz prokuratury. Ten wątek na pewno pojawi się jeszcze w przesłuchaniach komisji. Seremet miał rozmawiać z Tuskiem o całej sprawie 3 razy. Jak przyznał, w trakcie jednego ze spotkań premier wrócił do wątku zatrudnienia jego syna Michała w OLT, chociaż nie był to dominujący temat rozmowy. To na pewno powróci w przyszłości, podobnie jak rola ABW w całej sprawie. Seremet przyznał, że Tusk zadzwonił do niego w tej sprawie dopiero w sierpniu.
Nie było spisku. Seremet przekonywał też, że nie było spisku czy zmowy prokuratorów ws. Amber Gold. I chociaż używał mocnych słów wobec niektórych z nich – jak np. za „żałosne” uznał, że termin przesłuchań Marcina P. był wyznaczany tak, by nie kolidował z jego urlopem, to jednak nazwał całą sytuację „serią niefortunnych wydarzeń”. Do tego na pewno będzie wracać PiS.
Małgorzata Wassermann stwierdziła po przesłuchaniu, że Seremet nadmiernie zaufał prokuratorom w Gdańsku. W trakcie przesłuchania wyszło na jaw, że Prokurator Generalny był przekonany, że śledztwo ws. Amber Gold zostało objęte nadzorem Prok. Okręgowej. Tak miał zapewniać prok. Różycki, chociaż do przejścia śledztwa pod nadzór prokuratury nie doszło. Seremet przyznał, że to było zaniedbanie z jego strony.
Seremet: Rozdzielenie prokuratury nie było problemem. Przekaz PiS ws. Amber Gold dotyczy m.in. wadliwego modelu prokuratury, który doprowadził do wybuchu afery. Seremet zapewniał jednak, że problem nie leżał w tym. „Jeżeli chodzi o prokuraturę, zdecydował czynnik ludzki i argumenty, które także dzisiaj na tę okoliczność znajdują potwierdzają to, że nawet inny sposób usytuowania prokuratury – nie tylko w relacjach wewnętrznych, ale także do innych organów państwowych – nie ustrzegą przed sprawą Olewnika czy Papały. One były źle prowadzone wtedy, kiedy prokurator generalny był ministrem sprawiedliwości. Sam fakt rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego nie mógł być czynnikiem, który powodował, że takie sytuacje się pojawiają” – przekonywał Seremet, co zapewne wykorzysta opozycja.
Przesłuchanie Seremeta rozpoczyna serię bardziej interesujących dla mediów posiedzeń komisji ds. Amber Gold, która do tej pory była bardziej elementem politycznego krajobrazu niż jego główną siłą napędową. Dziś każda ze stron uzyskała argumenty na poparcie swoich tez, chociaż ani o prokuraturze, ani o politycznym tle całej sprawy nie dowiedzieliśmy się dziś nic szczególnie zaskakującego.
fot. sejm.gov.pl