– Zakładam, że skoro ustawa mówi o trzech, to powinno być trzech, ale to ma być wola Zgromadzenia – tak Andrzej Rzepliński w rozmowie z weekendową „Gazetą Wyborczą” zdradza plan na ominięcie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, przy wyborze nowego prezesa TK. Gra toczy się bowiem o uniemożliwienie sędziom wybranym w tej kadencji przeforsowania własnego kandydata.
Obowiązująca ustawa o TK bowiem, że prezesa i wiceprezesa Trybunału powołuje prezydent spośród trzech kandydatów przedstawionych na każde stanowisko przez Zgromadzenie Ogólne. Każdy z sędziów ma tylko jeden głos i może głosować tylko na jednego kandydata. PiS wprowadzając taki zapis do ustawy, chciało zagwarantować sobie, że przynajmniej jeden z kandydatów będzie wskazany przez sędziów wybranych przez Sejm tej kadencji.
Zgromadzenie Ogólne to w tej chwili 12 sędziów – o czym mówi Rzepliński w wywiadzie. Jeżeli 3 sędziów zgłosiłoby kandydaturę Piotra Pszczółkowskiego, to pozostała 9 mogłaby co najwyżej doprowadzić do pata, zgłaszając 3 kandydatów. Wtedy kandydatów byłoby w sumie 4. Prezesowi Rzeplińskiemu i tak jednak 19 grudnia skończyłaby się kadencja.
Teoretycznie art. 16 – mówiący o wyborze prezesa TK – mógłby zostać uznany za niekonstytucyjny. Opozycja złożyła w sierpniu stosowny wniosek do Trybunale. Problem polega na tym, że ten zapis już raz nie został zakwestionowany. Trybunał nie rozpatrzył skargi w tej części, umarzając sprawę ze względu na niewystarczającą argumentację ze strony wnioskodawców, ale dał do zrozumienia, że skargę można uzupełnić. Część komentatorów nieprzychylna Rzeplińskiemu spekulowała wtedy, że to dowód na to, że prezes TK traci stronników w Trybunale.
Teraz Rzepliński wywiadem dla GW daje do zrozumienia, że zamierza niejako ominąć ustawę o TK, poprzez uchwalenie nowego regulaminu ZO: – Skoro to mają być kandydaci Zgromadzenia Ogólnego, to regulamin musi zdecydować o tym, co to w ogóle znaczy, że oni nimi są. A po drugie, jeśli to mają być kandydaci Zgromadzenia, to ono może powiedzieć: dwóch wystarczy. Na przykład.
Prezes TK podkreśla, że ustawa mówi co prawda o trzech kandydatach, ale to ma być wola Zgromadzenia, bo to kandydaci ZO, a nie prezesa jakiejś tam partii: – Zakładam, że skoro ustawa mówi o trzech, to powinno być trzech, ale to ma być wola Zgromadzenia. I to nie jakiegoś zebrania pańciów czy pańć przy kawce, tylko organu konstytucyjnego. I jego wola musi być respektowana. Bo to mają być kandydaci Zgromadzenia, a nie prezesa jakiejś tam partii.
Według Rzeplińskiego, dwóch kandydatów na prezesa TK to optymalna liczba. Tyle, że jeżeli faktycznie Zgromadzenie Ogólne wybierze kandydatów na podstawie własnego regulaminu – czyli bez osoby wskazanej przez trójkę sędziów wybranych w tej kadencji – który będzie sprzeczny z obowiązującą ustawą, to prezydent odmówi powołania nowego prezesa, a spór o TK tylko się zaostrzy.
Fot. TK