„Polityka i religia w swoim najgłębszym wymiarze mają na tym świecie wspólny cel i nie jest nim władza nad drugim człowiekiem, jak chcieliby niektórzy” – mówił Donald Tusk podczas wręczenia papieżowi Franciszkowi nagrody Karola Wielkiego.
Tusk zwracał się do papieża także w polskim kontekście, mówiąc przed jego przyjazdem na Światowe Dni Młodzieży: „Jestem przekonany, że w czasie swojej nieodległej podróży do Polski, na spotkanie z młodymi ludźmi z całego świata, doświadczysz Ojcze Święty serdeczności moich rodaków. Polska jest i będzie w Europie, to jest poza kwestią”.
Podobna do ostatniej fraza jest też mottem sobotniego marszu KOD – „jesteśmy i będziemy w Europie”.
Publikujemy całość wystąpienia Donalda Tuska podczas ceremonii, która wyjątkowo odbyła się w Watykanie.
Ojcze Święty,
Szanowni goście,
Polityka i religia w swoim najgłębszym wymiarze mają na tym świecie wspólny cel i nie jest nim władza nad drugim człowiekiem, jak chcieliby niektórzy.
Tym wspólnym celem jest ograniczanie zła i cierpienia.
Jak mówiła Simone Weil: tu, na drodze, leży jakiś nędzarz, na pół martwy z głodu. Bóg otacza go swym miłosierdziem, ale nie może zesłać mu chleba. Lecz obok jest człowiek, i na całe szczęście nie jest Bogiem; może mu podać kawałek chleba. To jego jedyna wyższość nad Bogiem. Nakarmić człowieka mogą tylko inni ludzie. Także, ludzie religii, ludzie polityki – każdy na swój sposób i swoimi narzędziami.
Dlatego z taką radością przyjąłem tę wizję Kościoła, jaką proponujesz Ty, Ojcze Święty, Kościoła będącego – jak mówisz – szpitalem polowym a nie urzędem celnym.
Jestem przekonany, że dziś w tych niepewnych czasach wielkich przemian
i dramatycznych wyzwań wszyscy wierzący i niewierzący potrzebują Kościoła, który przygarnia, a nie wyklucza.
Kościoła, który rezygnuje z bogactwa by wspierać ubogich, który jest radykalny w miłości, sąd zostawiając Bogu. Kościoła, który wierzy w człowieka i jego wolność, a nie we wszechwładzę i wszechwiedzę instytucji, który złamanemu ludzkiemu życiu niesie nadzieję, a nie potępienie. Kościoła, który budzi tylko dobre uczucia, nie budząc nigdy, nigdzie i w nikim strachu, wzgardy czy złości. Takiego Kościoła potrzebujemy wszyscy.
Jestem przekonany, że w czasie swojej nieodległej podróży do Polski, na spotkanie z młodymi ludźmi z całego świata, doświadczysz Ojcze Święty serdeczności moich rodaków.
Polska jest i będzie w Europie, to jest poza kwestią.
Pytanie, jakie przed nami stawia Jego Świątobliwość to: jaka Europa ma być?
Miłosierna i solidarna, czy zamknięta i egoistyczna? Zbudowana na jakże chrześcijańskiej idei praw człowieka, wolności obywatelskich oraz respektu dla każdej jednostki, czy też na pogańskim kulcie przemocy i pogardy?
Chciałbym tu przytoczyć słowa modlitwy Świętego Franciszka, wciąż ważne w każdym zakątku świata, Europy i mojej ojczyzny.
Usłyszałem je pierwszy raz od arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, jednego z patronów polskiej „Solidarności”, którego dziś żegna moje miasto Gdańsk:
O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,
Abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
Światło tam, gdzie panuje mrok;
Radość tam, gdzie panuje smutek.
Byliśmy i będziemy w Europie. We were and will be Europeans. I would not like this to be just a statement of geographical nature, nor an exclusively political declaration. It is also, and perhaps foremost, a statement of axiology and metaphysics. In a sense, Europe is an article of faith.
Why should we be proud of Europe? Why is it worth our concern, and — if need be — our protection and defence? It is because the spirit of love and freedom is still present here. Please forgive me the perhaps exaggerated phrase, but let the solemn character of this ceremony be my excuse. We can be proud of Europe, because, Holy Father, Europe still resembles you. If it stops resembling you, it will be reduced to a mere geographical term and a political void. Simply speaking. Holy Father, you are the Pope of Hope. For all of us.
Thank you.