Prezydent stwarza pozory: nie śpieszy się, analizuje sprawę, sugeruje nawet, że ma wątpliwości, ale na końcu i tak zgadza się z decyzją swojej byłej partii – taką metodę, co dobrze widać w ostatnich dniach, stosuje Andrzej Duda. Dlatego – przynajmniej na razie – informacje, jakoby głowa państwa chciała być samodzielna, to bardziej spekulacje medialne, niż realna polityka. Bo w sferze faktów, Duda ani razu sprzeciwił się woli Jarosława Kaczyńskiego.
Być może Andrzej Duda uznał, że błyskawiczne podejmowanie decyzji – jak w przypadku nocnego ślubowania sędziów, tuż po przegłosowaniu ich kandydatur przez parlament – zbyt mocno mu szkodzi. Faktycznie, była to jedna z niewielu decyzji, podjęta w tak ekspresowym tempie. Później już prezydent – jak się okazuje – przy każdej trudnej sytuacji starał się stworzyć wrażenie, że zastanawia się i podejmie autonomiczne decyzje.
Po unieważnieniu przez Sejm wyboru 5 sędziów TK, a jeszcze przed wyborem na ich miejsca 5 nowych, prezydent zorganizował spotkanie z szefami klubów parlamentarnych. Można było odnieść wrażenie, że prezydent też ma wątpliwości, wszak kilka dni wcześniej jego prezydencki minister mówił o możliwym kompromisie. Tyle, że do rozmowy z opozycją doszło 1 grudnia, a już dwa dni później, 3 grudnia, Duda przyjął ślubowania od 5 sędziów, wybranych dzień po spotkaniu.
Podobną metodę Duda zastosował w tym tygodniu. Skoro pojawiły się wątpliwości ws. ubiegłotygodniowego wyboru sędziego TK, prezydent poprosił marszałka Sejmu o ich wyjaśnienie. Część komentatorów uznała to właśnie za próbę prowadzenia samodzielnej polityki i zdystansowania się od własnego obozu politycznego. Nie minęło jednak wiele czasu, a Marek Magierowski zapowiedział, że prezydent w okolicach 28 kwietnia odbierze ślubowanie od prof. Jędrzejewskiego.
Duda stwarzał pozory także w sprawie ważnych politycznie inicjatyw parlamentarnych: małej ustawy medialnej czy ustawy „naprawiającej” Trybunał Konstytucyjny. Prezydentowi niespecjalnie śpieszyło się z ich podpisywaniem. Ustawa medialna, prowadząca de facto do wymiany stanowisk kierowniczych w mediach publicznych, została błyskawicznie uchwalona 31 grudnia, a podpisana dopiero 7 stycznia.
Powodem zwłoki mógł być akurat okres świąteczny, choć opóźniło to zmiany w TVP i Polskim Radiu. Ale PiS musiało czekać także w przypadku Trybunału. Ustawa uchwalona przez Senat została w nocy z 23 na 24 grudnia. Kilka dni później Magierowski zapewniał, że „prezydent jest na urlopie, ale analizuje ustawę”. Ostatecznie podpisał ją 28 grudnia.
Inaczej było z pierwszą, listopadową nowelizacją ustawy o Trybunale. 20 listopada rano, bez poprawek przyjął ją Senat, a już po południu podpisał prezydent. Andrzej Duda później nie decydował się już na tak błyskawiczny podpis – bo po kilku godzinach od przyjęcia ustawy trudno argumentować, że decyzja została podjęta po dogłębnej analizie.
Możliwe, że prezydent Duda pobije rekord prezydenta Komorowskiego: po ponad pół roku urzędowania zawetował cztery ustawy, a tylko dwie odesłał do TK – i to te uchwalone jeszcze za poprzedniego rządu. Trudno tu mówić o jakiejkolwiek autonomicznej polityce – w sferze słów może tak, ale nie w sferze czynów. Tyle, że dla prezydenta nie musi mieć to teraz aż tak dużego znaczenia, bo ciągle może się pochwalić wysokim poparciem społecznym.
Fot. Facebook Andrzeja Dudy