Dwie rzeczy decydują o wyborach politycznych. Pierwsza to indywidualna biografia. Druga to ocena ogólnej sytuacji w kraju. W pokoleniu ludzi urodzonych w latach 80-tych zarówno zadowolenie z własnego życia jak i ocena tego jak funkcjonuje nasze państwo będzie, mówiąc delikatnie, niekorzystna.
Po pierwsze, jeśli pracujemy, to pracujemy na śmieciówkach.
Bez bezpieczeństwa zatrudnienia i na bardzo niskich stawkach. W kraju, który zlikwidował budownictwo społeczne oznacza to brak własnego mieszkania, gnieżdżenie się na kilkunastu metrach kwadratowych i nieustający strach o to co przyniesie jutro. O zakładaniu rodziny w takich warunkach nie może być mowy. Nic dziwnego, że mamy ogromną emigrację i jeden z najniższych wskaźników dzietności w Europie – niższy nawet niż w Rosji, która walczy z epidemią alkoholizmu i HIV, a średnia wieku zbliża się do krajów afrykańskich.
Drugą sprawą jest ocena działalności państwa.
Najciekawszą opinię naszych elit na temat jego sprawności można było wysłuchać dzięki podsłuchom z restauracji. „Polska istnieje tylko teoretycznie” – powiedział szef MSW. Szef służb, który daje się podsłuchać to dość żałosny widok. Minister Sienkiewicz sam, niechcący udowodnił prawdziwość własnej tezy. Aleksander Kwaśniewski dorzucił do tego swoje trzy grosze mówiąc o tym, że najbardziej zdemoralizowane instytucje w Polsce to prokuratura, służby specjalne i telewizja publiczna.
Młodzi Polacy są całkowicie pozbawieni zaufania do państwa. To państwo, które jest silne dla słabych i bezsilne wobec silnych. To państwo rozdzierane przez świetnie zorganizowane grupy interesu, takie jak lobby reprywatyzacyjne, lobby deweloperskie, czy bankowe. Beznadziejne prawo w Polsce z jednej strony jest pochodną niekompetencji naszych politycznych elit, ale z drugiej efektem gigantycznej wręcz korupcji. W mętnej wodzie dobrze ryby łowić – mówi staropolskie przysłowie, które nie straciło nic na aktualności. Korupcji, która po rządach PiS-u w cudowny sposób zniknęła z pierwszych stron gazet. Została całkowicie wyparta chociaż wszyscy wiemy, że jest wszechobecna a ja jako radny spotykam się z nią prawie na co dzień.
Polska to państwo zrobione na odpierdol.
Państwo, które co najmniej od czasu rządów Buzka wycofuje się z kolejnych obszarów swojej działalności. Zamiast kolei oferuje nam busiki, marszrutki jak w krajach byłego związku radzieckiego. Zamiast opieki zdrowotnej, Lux-Med. Zamiast tanich mieszkań pod wynajem, 30 letnie kredyty i polisolokaty. Zamiast dobrych uniwersytetów, diamentowe granty dla garstki wybranych. Zamiast przestrzeni publicznych, parkingi. Zamiast targowisk i lokalnej przedsiębiorczości, galerie handlowe. Zamiast polityki rozwojowej, specjalne strefy ekonomiczne. Zamiast rynku pracy, folwark, gdzie jedną trzecią kraju zatrudniona jest na śmieciówkach.
Jan Sowa, autor głośnej książki „Inna Rzeczpospolita jest możliwa” mówi, że w Polsce już teraz jest gorzej niż w Grecji. To oczywiście retoryczna przesada. Jednak patrząc na to jak wydawane są środki unijne, na czym opiera się model rozwoju naszego kraju (eksploatacji taniej siły roboczej) nie trzeba być jasnowidzem, żeby wiedzieć, że po wyschnięciu europejskiej manny i nastaniu gigantycznego kryzysu demograficznego, Polska będzie miała ogromny kłopot.
Współodpowiedzialnymi za ten stan rzeczy są nasze opiniotwórcze elity, które w strachu przed utratą własnej pozycji i PiS-em od prawie dekady przymykają oko na oczywiste zaniechania rządu. To co od kilku miesięcy odbywa się na łamach Gazety Wyborczej, Polityki, czy Newsweeka trudno uznać za coś innego jak zwykłą projekcją i wyparciem. To może nawet temat bardziej dla psychologa niż socjologa. Brunatna fala nadciąga. Ale to wy ją stworzyliście i wy będziecie ponosić za nią odpowiedzialność.
My musimy się skupić na tym co robimy teraz. Pracą u podstaw. Walką o nasze najbliższe otoczenie. Już teraz widać, że jeśli nic się nie wydarzy najbliższe wybory są przegrane niezależnie od tego, czy rządzić będzie PO czy PiS. Przed nami długi marsz.
Jan Śpiewak – przewodniczący stowarzyszenia Miasto jest Nasze, doktorant socjologii UW, bada przemiany polskiej klasy średniej. Członek inicjatywy Otwarty Jazdów, od urodzenia związany z warszawskim Śródmieściem. Radny dzielnicy Śródmieście.