“Kukiz dramat, Palikot stary wyga rozgromił ich wszystkich, Duda plastik na maxa. Jarubas pomyłka, reszta nie ma co nawet komentować” – napisał nam w SMS-ie nie polityk, lecz jedna z wiodących osób w towarzyskim środowisku Platformy, która nie miała w tej debacie swojego kandydata.
Palikot zwycięzcą debaty?
Janusz Palikot miał rację, gdy kilka tygodni temu, podczas prezentacji spotu wyborczego na warszawskiej Pradze mówił, że debaty są jego szansą. Bo to on wystąpił – zdaniem komentatorów – jako jedyny profesjonalista pośród kandydatów, którzy spotkali się na prezydenckiej debacie w TVP.
Palikot jako jedyny wyglądał na polityka, który miał pomysł na debatę i konsekwentnie przemawiał do elektoratu liberalnego.
PBK nie musi stracić na nieobecności
Wbrew obiegowej opinii, prezydent nie musi stracić na nieobecności w studiu TVP. Już awantura przed debatą o puste miejsce pokazała – jak od tygodni powtarzali sztabowcy kandydata – że jego udział byłby de facto kilkudziesięciominutowym atakiem na prezydenta. Bronisław Komorowski mógłby na tym tylko stracić.
Pojawienie się w konkurencyjnej telewizji – i to chwilę przed rozpoczęciem się debaty – nie było więc wcale złym pomysłem, jak uważano jeszcze kilka dni temu. Dodatkowo, słaby występ większości kandydatów odnawia przekaz sztabu PBK o rozstrzygnięciu wyborów już w I turze.
Duda przezroczysty
– Duda wypadł słabo – napisał na Twitterze Marek Magierowski. Trudno nie mieć wrażenia, że Andrzej Duda nie miał pomysłu na siebie. Trudno też wskazać moment, w którym widz – nieśledzący uważnie kampanii – mógłby mieć wrażenie, że to on jest głównym rywalem nieobecnego w TVP urzędującego prezydenta.
Sztabowcy PiS podkreślali, że ich kandydat miał zrealizować strategię, która polegała na tym, że nie angażuje się w starcia z innymi, a tylko kieruje swój przekaz bezpośrednio do wyborców. Tak też się stało. Jedynym nowym elementem przekazu była deklaracja dymisji w przypadku niezłożenia dwóch projektów ustaw. Dla sztabu najważniejsze było uniknięcie wrażenia, że Duda jest w defensywie, pod zmasowanym ostrzałem.
Kukiz jednak czołowym outsiderem
Pogubiony w wielu wątkach, wyraźnie bez doświadczenia w politycznym debatowaniu i z pewnością z najbardziej widoczną tremą – choć jeden z jego sztabowców kilka godzin przed debatą powiedział nam – pytany o nastroje – że Kukiz jest “wyluzowany”. Paweł Kukiz nie tylko strojem i happeningiem z krzesełkiem turystycznym dla PBK, ale i językiem: “wampiryzm sitw politycznych”, “partiokracja”, czy filipikach o szogunie, zaznaczył swoją obecność jako kandydat spoza środowiska politycznego.
Mimo ogólnie dość przeciętnego występu, mógł swój cel podkreślenia dystansu do elit – osiągnąć, choć z pewnością całość występu może świadczyć o tym, że apogeum swojej kampanii miał przed debatą.
Korwin najbardziej widoczny i pewny siebie
Janusz Korwin-Mikke, na tle takich kandydatów jak Grzegorz Braun czy Paweł Tanajno, nie wyglądał jak polityczny “dziwak” – jak zwykle bywał postrzegany. Korwin był jak zwykle pewny siebie, ale zaprezentował zdecydowanie bardziej przewidywalne oblicze.
Widać, że celem Korwina było podgryzienie zyskującego ostatnio Kukiza i stąd zapewne atak na postulat JOW-ów i ostrzejsza wymiana zdań z Kukizem.
Fot. Twitter Andrzeja Dudy