„Nieludzka jest chęć zabronienia [ludziom] tego np. poprzez karanie lekarzy. To okrucieństwo” – to słowa prezydenta Komorowskiego o in vitro, które padły we wtorek na zamku w Gniewie są jego pierwszym tak bezpośrednim odniesieniem się do projektu PiS, który zakłada karanie lekarzy za stosowanie tej procedury. Nazwa partii nie padła, ale prezydent stwierdził, że to projekt wniesiony do Sejmu przez jedno „ze środowisk politycznych”. Bronisław Komorowski mówił o tym w trakcie sesji pytań i odpowiedzi z cyklu: „Dialog o Polsce”. Pytanie o in vitro padło z sali pod koniec tego spotkania.
Prezydent Komorowski wypowiedział się jednoznacznie o ustawie regulującej in vitro: „Ja nie mam kłopotu [z ustawą], dla niektórych jest to bardzo trudny problem. Ja bardzo wcześnie, już w 2010 mówiłem, że lepsze jest rozwiązanie polegające na regulacji ustawowej, niż brak regulacji. Z punktu widzenia etycznego, oprócz pojęcia „mniejszego zła”, w życiu i w polityce, w rozwiązaniach prawnych jest coś takiego jak „większe dobro”. Z etycznego punktu widzenia lepsze jest uregulowanie ustawowe [tej kwestii]”. Prezydent podkreślił też, że nie jest „prezydentem sumień” i każdemu – kto jest w takiej sytuacji – pozostawia decyzję. „Nie wolno zabraniać, nie wolno nakazywać”. Jak dodał wzorcem jest ustawa antyaborcyjna, która także była „kompromisem politycznym”.
Spotkanie odbyło się na zamku w Gniewie. Trwało – podobnie jak poprzednie – kilkadziesiąt minut. Po krótkim wystąpieniu prezydenta o polityce pro-rodzinnej, Bronisław Komorowski odpowiedział na 5-6 pytań z sali. Na zamku pojawiło się kilkadziesiąt osób – rodzin z dziećmi. Pytania oprócz in vitro dotyczyły m.in. wsparcia samorządów dla Karty Dużej Rodziny