– Nie opłaca się wykazywać skruchy w SLD, bo Cię jeszcze bardziej upokorzą, będą Cię karać. Nie chcę być w partii, która knebluje usta, która nie pozwala realizować marzeń. Nie słuchano mnie, teraz knebluje mi się usta. Nie odchodzę, mam 14 dni na odwołanie. Spotkam się z wami [dziennikarzami] jutro, pojutrze, być może po Świętach, i wszystko wam dokładnie powiem. Czego oczekuję? Uniewinnienia. Mam poczucie potężnej dyktatury. Ja od dziś nie mogę już powiedzieć nic, na żadnym forum, nie jestem już nawet delegatem na konwencje. Na to się nie zgadzam. Leszek Miller zamknął mi usta – to wypowiedź na gorąco Grzegorza Napieralskiego po decyzji sądu partyjnego. Jak mówił były szef Sojuszu – dziś pozbawiony wszystkich funkcji w ugrupowaniu: – To co się dzieje, jest kuriozalne. Mam nadzieję jednak, że jeszcze trochę tej demokracji w SLD zostało. Spotkam się w najbliższym czasie z prawnikami.
Napieralski dodawał: – Istotą polityki jest to, że pełnimy funkcje i te partyjne, i te polityczne, nie chcę być w partii, która mi zabrania takich funkcji pełnić.
Napieralski przyznał, że mimo – jego zdaniem – „kuriozalnego” wyroku, zostaje w SLD – przynajmniej na razie. Oświadczył przy tym: – Leszek Miller zachowuje się jak niedemokrata, a SLD staje się partią dyktatorską, a nie demokratyczną.
Sąd partyjny zdecydował o zawieszeniu go w prawach członka ugrupowania oraz zakazie pełnienia funkcji przez trzy lata. Od tej decyzji Napieralski może odwołać się w ciągu 14 dni. I – jak przyznał – na pewno to zrobi.
Fot. FB Grzegorza Napieralskiego