Po prawie 8 miesiącach urzędowania Małgorzaty Fuszary na stanowisku pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, nie tylko trudno wymienić jej większy polityczny sukces, ale nawet nazwać typ politycznej obecności. I to w sytuacji, gdy premierem jest kobieta.
Jedna z bardziej znanych feministek mówi w rozmowie z 300POLITYKĄ: – Nie wiemy, dlaczego się na to zdecydowała. Nie dali jej mechanizmów, ani wsparcia. Jest zdana na Ewę Kopacz. To, co będzie mogła zrobić, zależy wyłącznie od rządu, albo od regionów, o ile będzie to w ich interesie.
Pani profesor bez pozycji, i w PO, i na zapleczu premiera – kobiety, nie wyszła właściwie z żadną inicjatywą. Trudno oczekiwać, by była w stanie samodzielnie oddziaływać na klub PO np. w sprawie ratyfikacji, albo suwaka, ale nie stała się nawet uczestnikiem medialnej dyskusji wokół ratyfikacji.
Prof. Fuszara reprezentuje co prawda stanowisko rządu na komisjach, jak ostatnio w Senacie, ale jej głos cały czas był niesłyszalny.
Kolejną istotną niezałatwioną sprawą pozostaje tzw. suwak, czyli wprowadzenie naprzemiennego umieszczania kobiet i mężczyzn na listach wyborczych. Projekt był właściwie gotowy, miał być głosowany w czerwcu ubiegłego roku. Był nawet na liście głosowań jednego z czerwcowych posiedzeń, ale w ostatniej chwili zdjęto go z porządku obrad.
– Gdyby była posłanką, mogłaby te projekty wyciągnąć z komisji. Ale to zależy od woli politycznej, czy Platformie będzie się opłacało sięgnąć po lewicowy elektorat – mówi 300 inna znana postać lewicy.
Prof. Fuszara wśród swoich priorytetów wymieniała także „odczarowanie” terminu „gender”. Pojęcie to zostało tak bardzo upolitycznione – co widać było kilka tygodni temu, przed głosowaniem konwencji – że jakakolwiek merytoryczna dyskusja w tej sprawie nie jest możliwa.
Konwencja bioetyczna ciągle nie została przyjęta. Na razie rząd pracuje nad ustawą o in vitro – projekt miał być przyjęty w połowie lutego, nowy termin to wtorkowe posiedzenie RM – choć jeszcze rok temu Platforma najpierw chciała ratyfikować konwencję, a potem uchwalić in vitro.
Poprzedniczka Fuszary, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz doprowadziła przynajmniej do przyjęcia przez rząd projektu ustawy ratyfikującej. – Ona, związana przynajmniej z Platformą, znała relacje wewnątrz partii – mówi nasz rozmówca. Pełnomocnik rządu ds. równości w obecnym kształcie, bez politycznego zaplecza i inicjatywy legislacyjnej, może bardzo niewiele, jeśli w ogóle cokolwiek.
Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM