PiS atakuje rząd sprawą gazoportu. Na konferencji prasowej w Sejmie Mariusz Błaszczak stwierdził, iż ws. budowy tej strategicznej dla Polski inwestycji doszło do „karygodnych zaniedbań”. PiS chce wyciągnięcia konsekwencji wobec ministra skarbu, ale nie ma wniosku o wotum nieufności. Jest jedynie pismo do Ewy Kopacz w tej sprawie. Odpowiedź PO była błyskawiczna: politycy partii rządzącej kilkanaście minut później przekonywali, że inwestycja „zapiera dech w piersiach” i pytali, w czyim interesie PiS uderza w rząd gazoportem. Jednocześnie zgodzili się z faktem, iż są opóźnienia w budowie gazoportu.
– Podpisałem pismo do pani premier Ewy Kopacz z prośbą o wyciągnięcie konsekwencji wobec ministra skarbu, który nie wykonuje należycie swoich obowiązków. Nie może być tak, że w III RP inwestycje strategiczne nie są realizowane. A więc ci, którzy nie wykonują swoich obowiązków, powinni ponosić konsekwencje – mówił na konferencji prasowej Mariusz Błaszczak. Szef klubu PiS – wspólnie z Piotrem Naimskim i Joachimem Brudzińskim – zareagowali tym samym na informacje o opóźnieniach w budowie gazoportu w Świnoujściu, a także na raport NIK w tej sprawie. Politycy PiS nie złożyli jednak wniosku o wotum nieufności dla Włodzimierza Karpińskiego.
W piśmie – jak stwierdził Błaszczak – posłużył się argumentami z raportu NIK, który szef klubu PiS nazwał „wielkim aktem oskarżenia” m.in. dla Donalda Tuska, Aleksandra Grada czy Mikołaja Budzanowskiego.
– Pani premier zapowiedziała, że gazoport w Świnoujściu zostanie otworzony w lipcu tego roku. Jak się okazuje, przez nieudolność koalicji PO-PSL, to jest niemożliwe. Inwestycja się ślimaczy. Opóźnienie sięga dwóch lat. To jest konkretne zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. Na taśmach prawdy usłyszeliśmy w czasie rozmowy Parafianowicza z Nowakiem o roku 2017, gdy idzie o możliwy termin uruchomienia gazoportu – przekonywał Błaszczak.
Zarzuty ze strony PiS nie psują nastrojów polityków PO, którzy przekonywali na spotkaniu z dziennikarzami kilkanaście minut po konferencji opozycji, iż budowa inwestycji idzie sprawnie i nie ma w związku z tym żadnego zagrożenia.
– Chciałbym wyrazić wielkie zdziwienie, że przy samym finale pięknej i przygotowanej inwestycji słyszymy informacje budzące niepokój w naszym społeczeństwie o jakichś dużych zagrożeniach, dużych niedociągnięciach, o radości czy oczekiwaniu [ze strony PiS], żeby prokuratura znalazła winnych. Ten kto był w Świnoujściu może podziwiać dobrze przygotowane i zaawansowane przedsięwzięcie, które będzie służyło pokoleniom – mówił poseł PO Andrzej Czerwiński.
Dodał też, że „ani przez moment nie ma zagrożenia braku dostaw gazu„. – Gazoport zmierza do końca, a to, że są pewne opóźnienia, nie znaczy, że uderzy to w interesy obywatela – przekonywali politycy partii rządzącej. Podkreślali, że „wcześniej czy później, raczej wcześniej”, budowa gazoportu będzie dokończona. Poseł Tadeusz Aziewicz dorzucał: – Widzieliśmy przed chwilą, jak niedobrą, niezdrową emocję wzbudzało PiS wokół b. ważnej z punktu widzenia systemu gospodarczego państwa inwestycji. Zadajemy sobie pytanie, w czyim interesie PiS to robi? Dla nas odpowiedź jest prosta: dla celów wyborczych. To uderzanie w polską rację stanu.
Polityk przyznał, że inwestycja jest „właściwie ukończona w stopniu większym niż 90 proc.”. – Nerwowość, chaos, są na pewno niewskazane – przekonywał Aziewicz. Politycy PO nie byli w stanie przewidzieć, kiedy gazoport zostanie oddany do użytku.
NIK podała kilka dni temu w swoim raporcie dotyczącym gazoportu, że „Polska wciąż nie może uruchomić gazoportu w Świnoujściu, odbierać dostaw skroplonego gazu i przesyłać go do odbiorców, bo spółki GAZ-SYSTEM oraz PLNG nieprawidłowo realizowały część swoich zadań”. Izba wskazuje, że przez opóźnienia istnieje ryzyko utraty środków z Unii Europejskiej.
Fot. polskielng.pl