Tak jak się wszyscy spodziewali, Bronisław Komorowski oficjalnie potwierdził swój start w wyborach prezydenckich. O tym, iż urzędująca głowa państwa ogłosi rozpoczęcie kampanii właśnie 6 lutego – dzień po podaniu terminu wyborów przez marszałka Sejmu, a dzień przed konwencją PO – pisaliśmy na 300POLITYCE już w zeszłym tygodniu.
Komorowski na spotkaniu z dziennikarzami w Belwederze powiedział: „Niedługo minie 5 lat o przejęcia obowiązków prezydenta. Praca dla Polski to wielki zaszczyt. Pragnę podziękować za zaufanie Polaków. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie przez te pięć lat”. Prezydent zadeklarował start i podkreślił w swoim przemówieniu znaczenie młodego pokolenia, a także działań na rzecz przełamania kryzysu demograficznego.
Prezydent podkreślił też, że „czasy są niespokojne”, mówił o niezbędnych na tym stanowisku „kwalifikacjach na głównodowodzącego”. Wyraził też nadzieję, że kampania będzie przebiegać na zasadach „wzajemnego szacunku”. Jak stwierdził: „Zachęcają mnie do tego wysokie oceny mojej pracy, wysoki poziom zaufania, widzę w tym akceptację zaproponowanego przeze mnie i realizowanego przez 5 lat modelu prezydentury opartej o dialog, współpracę i poszukiwanie tego, co nas łączy, a nie dzieli”.
O tym, iż start w wyborach urzędującego prezydenta jest przesądzony, mówił dziś rano jeden z najbliższych jego doradców. Tomasz Nałęcz w RMF przyznał: – Wszyscy możemy domyślić się, jaka będzie decyzja.
Wejście do gry Komorowskiego – choć spodziewane – zmieni od dziś oblicze kampanii wyborczej. Z tygodnia na tydzień obecny prezydent zmuszony będzie w większym stopniu wyjść poza wyłącznie reprezentacyjne ramy wynikające ze specyfiki swojego urzędu, a coraz bardziej wchodzić w skórę „rasowego” polityka.
Fot. 300POLITYKA