– Problem polega na tym, że nie było zagrożenia. Że ten SMS został opublikowany, a okazało się, że nie było zagrożenia i to jest niebezpieczne o tyle, że jeśli zagrożenie będzie, a SMS wtedy też powinien być opublikowany, to nie będzie właściwej reakcji – powiedział Mariusz Błaszczak w rozmowie z Marcinem Fijołkiem w „Graffiti” Polsat News, pytany o SMS-y z ostrzeżeniem przed atakiem z powietrza.

– Takie zagrożenie jest od wielu lat, a okazuje się, że kiedy w nocy z 9 na 10 zagrożenie było realne, to wtedy SMS-y były spóźnione – kontynuował.

– Uważam, że to nerwowa reakcja, bo najpierw nie został wysłany SMS, w nocy z 9 na 10, więc teraz niejako postanowiono wysłać SMS, chociaż zagrożenie było mało prawdopodobne – mówił dalej.

– Tak się nie działa, to jest działanie, które podważa zaufanie opinii publicznej, zaufanie społeczeństwa wobec władzy – dodał.