– Chciałem to jeszcze raz potwierdzić, bo wiele fake newsów się pojawiało, zresztą inspirowanych ze strony Rosji, podchwytywanych przez albo głupców, albo jakichś sabotażystów, który to podchwytywali w Polsce i mówili, że już są przygotowywane jakieś jednostki do wysłania na Ukrainę – to jest wierutna bzdura. Nie wyślemy – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Piotrem Kraśką w „Faktach po Faktach” TVN24.

Jak tłumaczył: – Po pierwsze mamy zadania na wschodniej flance NATO. Cały czas bronimy granicy wschodniej UE i NATO przed agresją hybrydową ze strony Rosji, prowadzoną przez Białoruś. To jest 5-6 tysięcy żołnierzy cały czas zaangażowanych.

– Drugi powód: Polska ma zadanie zabezpieczenia logistycznego. Jeżeli by doszło do operacji na Ukrainie wojsk europejskich czy amerykańskich, nie da się tego zrobić bez Polski. Dziś przez Polskę idzie 95% pomocy na Ukrainę. […] My musimy stworzyć […], przygotowania związane z logistyką, zabezpieczeniem logistycznym, infrastrukturalnym – to jest coś, o czym rozmawiamy od miesięcy – kontynuował.

– Trzecia rzecz: prowokacja. Najłatwiej ze strony rosyjskiej byłoby o prowokację w stosunku do polskich żołnierzy. To byłby pierwszy cel – żeby wzbudzić prowokacyjną agresję, a może dokonać jakiegoś aktu poważnej dywersji na terytorium Ukrainy, wymierzonego nie już w Ukraińców, tylko w polskich żołnierzy – wskazał.

– To są te trzy powody, które moim zdaniem bardzo dobrze rozumieją nasi sojusznicy. Nawet nie moim zdaniem – ja wiem, że oni je rozumieją – dodał.