Live

Hołownia: Sformułowania „zamach stanu” użyłem w „Gościu Wydarzeń”, nie w znaczeniu prawnym a politycznej diagnozy, opisu sytuacji w której dochodzi do poważnej destabilizacji

Widzę, że jest potrzeba, więc wyjaśniam że sformułowania „zamach stanu” użyłem we wczorajszym „Gościu Wydarzeń”, podobnie jak wielokrotnie wcześniej, nie w znaczeniu prawnym – co zresztą w rozmowie zostało wyraźnie podkreślone – a politycznej diagnozy, opisu sytuacji w której dochodzi do poważnej destabilizacji państwa i podważenia zasad demokracji – pisze marszałek Szymon Hołownia na Facebooku.

„Od drugiej tury wyborów prezydenckich wygranych przez Karola Nawrockiego, w przestrzeni publicznej wielokrotnie formułowano wobec mnie oczekiwania, by nie uznać werdyktu wyborców, nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia prezydenta elekta, albo dokonać obstrukcji poprzez ogłaszanie w Zgromadzeniu przerw, wzywano do niekonstytucyjnego przejęcia obowiązków prezydenta, czy wreszcie – zarządzenia nowych wyborów” – dalej pisze Hołownia.

„Na wszystkie te, padające publicznie, sugestie odpowiadałem jednoznacznie, i zgodnie z prawem: wyborom prezydenckim przysługuje domniemanie ważności, należy wyjaśnić na drodze postępowań prokuratorskich wszystkie przypadki nieprawidłowości w procesie wyborczym, nie ma podstaw faktycznych i prawnych do nie zwołania Zgromadzenia Narodowego i odebrania przysięgi od nowowybranego prezydenta RP” – twierdzi we wpisie marszałek Sejmu.

„Stabilność instytucji państwa, ciągłość władzy i zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, to wartości, których – zwłaszcza w obecnej sytuacji – nie wolno podważać, a wszelkim próbom ich kwestionowania, a więc destabilizowania państwa, podobnie jak jednomyślni w tej sprawie wszyscy liderzy Koalicji 15.X, stanowczo się przeciwstawiam i nadal będę się przeciwstawiał.
Od wyborów prezydenckich minęły już prawie dwa miesiące. Apeluję do obu stron politycznego sporu, by z jednej strony nie doszukiwać się spisków tam, gdzie ich nie ma, z drugiej – nie podważać demokratycznego werdyktu wyborców, niezależnie od tego, jakie emocje budzi”
– konkluduje marszałek Hołownia.

Morawiecki: Jeszcze w tym roku przekroczymy próg 60% długu finansów publicznych. Każdego dnia 2025 r. rząd Tuska zadłużał nas na ponad 661 mln.

„Przy mizernym tempie wykonania dochodów i rosnącej skali wydatków deficyt budżetowy jeszcze wzrośnie narażając nas na pogorszenie kondycji długu i dalsze oddalanie od tzw. wymogów z Maastricht i bezpiecznego poziomu finansów publicznych. Pytanie jest nie czy a kiedy przekroczymy próg 60% długu sektora finansów publicznych w relacji do PKB. Coraz więcej wskazuje, że takie ryzyko zmaterializuje się jeszcze w tym roku” – pisze b. premier Mateusz Morawiecki.

„W okresie styczeń – czerwiec 2025 r. dochody budżetu państwa wyniosły 264,3 mld zł i były niższe o ok. 39,6 mld zł (tj. 13,0 %) w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego. Deficyt budżetowy wyniósł aż 119,7 mld zł. Oznacza to, że każdego dnia 2025 roku rząd Tuska zadłużał nas na ponad 661 mln zł” – twierdzi Morawiecki.

„Ma nadzieję, że znowu uda się oszukać Polaków? A może liczy na naszą naiwność?”. Kaczyński komentuje wystąpienie Tuska

Czy to déjà vu? Dziś znowu przebrany na biało, a dał się przecież poznać jako szwarccharakter. Kolejne obietnice, zaklinanie rzeczywistości, „uroczyste przyrzeczenia”, a wszystko to w konfliktującym społeczeństwo tonie. Już to słyszeliśmy – metody te same od lat. Ma nadzieję, że znowu uda się oszukać Polaków? A może liczy na naszą naiwność? Co Państwo sądzą? – napisał Jarosław Kaczyński w social media.

Tusk: Czasami także nasi politycy jak otworzą usta, to ja se myślę „po co ich prosiłem, żeby szli do mediów”

Będę ich pędził wszystkich. Nie powiecie tego nikomu, trochę żartuję, bo jest kamera, ale nie mówcie za dużo na ten temat. Czasami także nasi politycy jak otworzą usta, to ja se myślę: „po co ich prosiłem, żeby szli do mediów” – stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

Tusk: Jeśli ktoś zmieni marszałka Sejmu, to PiS z Konfederacją, jeżeli nie będziemy razem z Polską 2050 i PSL

Jeśli ktoś zmieni marszałka [Sejmu], to PiS z Konfederacją, jeżeli nie będziemy razem z Polską 2050 i PSL. Przeceniacie proporcje. Nas nie jest 70%. Wszyscy musimy, nie tylko ja, umieć poruszać się w rzeczywistości, gdzie nas jest czasami 51%, czasami 49% – stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

„Cokolwiek wymyślicie, i tak zwołam Zgromadzenie Narodowe i zrobię zaprzysiężenie Nawrockiego”. Tusk o „jednoznacznej informacji od Hołowni”

Co, ja mam powołać tak od ręki, z kolegów swój SN? Tak, żyjemy w takiej rzeczywistości, mamy tak pokiereszowane, tak zdewastowane państwo przez PiS. Dzisiaj marszałek Hołownia mówi coś o zamachu stanu. Pojawiły się pierwsze sygnały, że mogą być nieprawidłowości, otrzymałem informację jednoznaczną od marszałka Hołowni: „cokolwiek wymyślicie, ja i tak zwołam Zgromadzenie Narodowe i zrobię zaprzysiężenie prezydenta Nawrockiego”. Właściwie koniec dyskusji. Nie jestem marszałkiem Sejmu, nie zwołuję ZN – stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

Tusk: Nie będzie takiej Polski, póki jestem premierem, gdzie policja i prokuratura będą mówiły „nieważne są te wybory, my policzymy głosy”

Kto ma przeliczyć te głosy? Nie, kochani. Bądźcie poważni, proszę. Naprawdę chcecie żyć w kraju, w którym policja będzie liczyła głosy, a następnie ogłaszała wynik wyborów? Ludzie. Nie, nie będzie takiej Polski, póki jestem premierem, gdzie policja i prokuratura będą mówiły „nieważne są te wybory, my policzymy głosy”. Za parę lat będzie Ziobro prokuratorem generalnym i on będzie liczył głosy? A Święczkowski będzie uznawał, które są ważne, a które nieważne? – stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

Tusk: Musimy znowu stanąć do walki

Was przekonać jest trochę trudniej niż Kaczyńskiemu wydać rozkaz swoim. Więc spróbujmy też założyć pancerze i zbroję i wziąć tarcze i miecz, bo od czasu do czasu demokracji, od czasu do czasu ludzie o najróżniejszych poglądach i generalnie niepasjonujących się polityką, muszą też stanąć do walki i my musimy znowu stanąć do walki, bo inaczej wygrają zawsze ci, którzy są do walki gotowi stanąć – stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

Tusk: Braun za chwilę doczeka też chwili sprawiedliwości

Minister Bodnar odchodząc, miał taką wewnętrzną potrzebę, bo on miał same zalety prawie i wszyscy go szanowali, ale nie miał wizerunku twardziela, takiego co za łeb, nie miał takiego wizerunku, ale roboty wykonał dużo i jakbyście przeczytali jego raport, ile jest aktów oskarżenia, spraw w sądzie, odebranych immunitetów i Braun za chwilę doczeka też tej chwili sprawiedliwości – stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

Tusk: W polityce nie może być miejsca na wyścigi zdrajców, głupców albo ludzi bez wyobraźni

Będę prosił wszystkich, którym jeszcze zależy tak samo albo chociaż trochę tak mocno, jak nam zależało 15 października, na tym samym, żeby się ogarnęli i zrozumieli, że polityka to jest poważna gra, ze względów zewnętrznych i wewnętrznych. I że w polityce nie może być miejsca, albo najmniej musi być tego miejsca, na te wyścigi zdrajców albo głupców albo ludzi bez wyobraźni. Bo za poważne rzeczy są w naszych rękach — stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

„To trochę jak z dziećmi na wakacjach”. Tusk komentuje słowa Hołowni i mówi o poważnych konsekwencjach


Jeśli na Lewicy, u Szymona Hołowni, w PSL, zwycięży taka myśl, że to już jest nieważne, to co nas połączyło, nie ma już problemu, można się spotykać i z tym, zjeść kolację z tamtych, wszystko jest mniej więcej takie same, partie są takie same, a i te wartości są podobne, to czasami, ostatnio jak jechałem do was i zastanawiałem się, jak skomentować te słowa o zamachu stanu. Dzisiaj jest tego dużo, komentarzy do słów marszałka Hołowni
stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

– 
Ja wam powiem, to jest trochę jak z dziećmi na wakacjach. I to dość poważne, nie mówię, że to dziecko, żebyście mnie dobrze zrozumieli. Tylko też ostatnio mamy przecież takie przykłady, jak niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrobić bardzo poważne konsekwencje. Jak puszczamy dzieci na wakacje, to im przecież mówimy: nie rób głupoty, bo głupoty mogą zamienić się w dramat – mówił dalej.

W polityce jest dokładnie tak samo. Słowa, jakieś gesty, jakieś nieostrożne decyzje, nawet jeśli ludzie sobie myślą: e, to niepoważne, niedojrzałe, tak po prostu, ale to czasami ma bardzo poważne konsekwencje – zaznaczył szef rządu.

Tusk: To ostatnia uwaga pod adresem moich koalicjantów

To ostatnia uwaga też pod adresem moich koalicjantów. Dlaczego pospolite ruszenie było możliwe? Było możliwe po tylu latach porażek, zwycięstwo 15 października. I odrzucam jeden z oczywistych argumentów, że pomogłem. Wierzę głęboko, że miało to znaczenie, ale zostawmy to. To nie jest aż tak ważne. O wiele ważniejsze było to, że ci wszyscy, którzy chcieli zmiany, wierzyli dokładnie, że potrzeba zmiany na rzecz fundamentalnych wartości to jest to, co łączy. I że nie ma nic ważniejszego – stwierdził premier Donald Tusk w Pabianicach.

Tak naprawdę i to tłumaczy do dziś, nie zawsze z powodzeniem, moim partnerom w koalicji. Słyszycie często, że trzeba zakończyć konflikt polityczny w Polsce, niepotrzebna polaryzacja. To piękne słowa, tylko tak na końcu wiecie, co się czai za tymi słowami? Właśnie kapitulacja przed tym złem, które nas de facto zjednoczyło – mówił dalej.