– To było butne oświadczenie, ale podtrzymujące zasady, które oni nazywają demokracją walczącą, a które w gruncie rzeczy są realizacją tego wszystkiego, co opisuje dyspozycja art. 147 Kodeksu karnego [prawdopodobnie prezesowi PiS chodziło o art. 127], czyli zamach stanu, zmiana ustroju siłą – powiedział Jarosław Kaczyński w „Magazynie Anity Gargas”, pytany o słowa premiera Donalda Tuska „jeśli będzie trzeba, [rząd] będzie rządzić i podejmować decyzje także przy próbującym blokować dobre zmiany prezydencie. Doświadczenie już mamy”.

– Jeśli tak, jeśli ci koalicjanci […] też chcą ponosić to ryzyko związane z tego rodzaju działaniami, jeżeli nie dostrzegają tej zmiany, która nastąpiła w Stanach Zjednoczonych, ale nastąpiła też w Europie, to konsekwencje już jakby z ich punktu widzenia są, a przynajmniej powinny być, oczywiste, ale to jest już ich decyzja, liczę na ich rozsądek, a może nawet na jakieś, że tak powiem, mimo wszystko przyjazne nastawienie do Polski – kontynuował.