– Myślę, że miałem wówczas 24-25 lat, więc był tok rok 2007, 2008, na mojej dzielnicy, był to jeden z sąsiadów. Oczywiście znałem go dużo wcześniej, natomiast taka znajomość, w której zaczęliśmy rozmawiać, moment, od którego zacząłem mu pomagać, to jest, myślę, rok 2007, 2008 – powiedział Karol Nawrocki w rozmowie na kanale Rymanowski Live na YouTube, pytany o początki znajomości z Jerzym Ż.

– Był już wówczas pod opieką społeczną, był człowiekiem potrzebującym pomocy, czasami, incydentalnie pomagałem mu w taki sposób, w jaki wówczas mogłem […]. To była bardzo dynamiczna sytuacja, bo ta pomoc, której udzielałem Jerzemu Żywickiemu, w pewnym momencie zaczęła przekraczać moje możliwości, on miał swoje problemy […] szereg swoich problemów, o których nie chcę mówić, bo wciąż to jest osoba prywatna – kontynuował.

– Miał wiele problemów, był osobą, która miała skomplikowane życie, ale jednocześnie osobą rzeczywiście, która rokowała, że potencjalna pomoc pozwoli wyprowadzić go na prostą. […] Już w grudniu 2011 roku Jerzy Żywicki pisze do mnie taki list, w którym wprost zwraca się o to, abym mu przekazał środki finansowe. Nie ma jeszcze mieszkania, transakcji, konkretnych naszych działań, a to pokazuje ten list z 2011 roku, że jest to rodzaj takiej […] relacji, w której on może liczyć na to, że przekażę mu środki finansowe i inne rzeczy – mówił dalej.

– „Karol przekaż mi 500 zł”, to jest jeden list, drugi list odnosi się do już konkretnych, zresztą on się stał moją listą zakupów dla Jerzego Żywickiego, bo tutaj są konkretne rzeczy odnoszące się do jego kart na energię elektryczną, prosi o czajnik, o jakiś rodzaj skarpet, o koszulę, to już jest rok 2012, więc to pokazuje, że ten człowiek rzeczywiście z jednej strony wymagał pomocy, mimo tego, że opiekowała się nim opieka społeczna, wciąż miał swoje potrzeby – dodał.

– Listy z ’11, z ’12 roku pokazują, że ta nasza znajomość bezinteresowna w tamtym czasie po prostu miała swój konkretny cykl – zaznaczył.