– Dzisiaj w polityce spotkała mnie sytuacja, która mnie nigdy do tej pory nie spotkała. Mój kierowca został poproszony o to, żeby na mnie donosić, został poproszony przez urzędników Senatu Rzeczpospolitej podległych pani marszałek Kidawie-Błońskiej – powiedział Michał Kamiński w programie „Tak jest” TVN24.

– Mój kierowca senacki odmówił donoszenia na mnie, powiedział, że nie będzie informował o moich chorobach […], moim życiu rodzinnym, dokąd jeżdżę […] z kim się spotykam, odmówił urzędnikom pani Kidawy udzielania tych prywatnych informacji na mój temat. Został poinformowany, że w związku z tym być może nie będzie ze mną pracował – kontynuował.

„Pokażę całej Polsce, jak pod rządami PO wymusza się informacje o mojej chorobie”

– Ci ludzie Platformy są na tyle aroganccy, że wysłali to jeszcze na piśmie i dzisiaj o 21 ja w moim programie na YouTube pokażę całej Polsce, jak wygląda pod rządami Platformy Obywatelskiej w Senacie próba wymuszania na kierowcach prywatnych informacji dotyczących mojej choroby – mówił dalej wicemarszałek Senatu.

– Gdyby pani Kidawa-Błońska chciała się dowiedzieć, czy jestem zdrowy, czy chory […] mogła mnie zapytać, a nie wysyłać na szpiegowanie kierowców […]. To nie są europejskie standardy, pani marszałek Kidawo-Błońska. […] Mój kierowca w Senacie odmówił codziennego donoszenia na to, co ja robię. […] Jego kierownik [go o to poprosił], a następnie jego kierownik wysłał mu w tej sprawie pismo – dodał.

– Ludzie Platformy nie zapytają mnie, czy ja się zdrowo czuję, czy jestem dobry, tylko chcą się pytać kierowcy, chcą szpiegować na temat mojego zdrowia. To jest ohydne, obrzydliwe i ja nie znajduję słów na takie zachowanie, żeby pisemnie zobowiązywać kierowców do szpiegowania. To ma być ta europejska, uśmiechnięta Polska? Na Boga świętego, chyba nie – zaznaczył.

„Oczekuję przeprosin i dymisji”

– Próbowałem się skontaktować, ale pani szefowa Kancelarii Senatu, jak zwykle zresztą, nie odbiera od rana, wiedziała zresztą, że w ważnej sprawie proszę o kontakt, do tej pory się do mnie nie odezwała i już nie musi. […] Ja oczekuję tylko przeprosin i dymisji tych ludzi, którzy są odpowiedzialni za to, że ja i pani Biejat, bo to ją też dotyczy, nasi kierowcy są zmuszani, żeby na nasze tematy opowiadać rzeczy, do których nikt nie ma prawa dostępu – powiedział polityk Trzeciej Drogi.

– To jest oczywiście pytanie, czy to tylko mnie i pani Biejat dotyczyło, czy innych senatorów, czy może pani marszałek żąda innych prywatnych informacji dotyczących innych senatorów od innych urzędników. […] A może są np. pytania, o czym rozmawiają senatorowie […] którzy są wożeni – wspomniał.

„W Senacie dochodzi do ubeckich rzeczy, to jest ubecka historia”

– Ja zakładam, że pani marszałek Senatu, albo to jest jej decyzja, byłbym zdziwiony, ale jeżeli to jest jej decyzja, to będzie to miało poważne polityczne konsekwencje, albo jest tak, że po prostu pani marszałek […] nie panuje nad Senatem, w którym dochodzi do ubeckich rzeczy, bo to jest ubecka historia – dodał Kamiński.

– Ja zakładam, że pani marszałek z tym nie ma nic wspólnego […] gdyby było inaczej […] ja nie miałbym już czego szukać w tym gronie. Na pewno. Ja liczę, że ponieważ pani marszałek nie ma z tym nic wspólnego, to wyciągnie konsekwencje wobec osób, które tego typu ubeckie metody stosują – zaznaczył.