– Walka z mową nienawiści to nie „ideologia”. To próba poradzenia sobie z jednym z najpoważniejszych problemów życia społecznego w Polsce. Każdy to widzi – mowa nienawiści zatruwa debatę publiczną, relacje międzyludzkie, stosunki społeczne. Coraz częściej jest źródłem przemocy, pogardy i ludzkich krzywd – napisał Adam Bodnar na portalu X.

– Walka z mową nienawiści nie jest sprzeczna z polską Konstytucją. Jest całkowicie odwrotnie – ochrona słabszych i wykluczanych to jeden z filarów naszej ustawy zasadniczej. To także jedna z podstawowych wartości europejskich – pisze dalej.

– Prezydent nie zaskoczył. Szkoda. Odmówił podpisania ustawy, która ma chronić nas wszystkich, a najbardziej tych, którzy dziś niemal każdego dnia są obiektem hejtu i nienawistnych ataków – wskazał minister sprawiedliwości.

– Deklaruję, że z tego projektu nie zrezygnuję! Będę stał po stronie obywateli, których dotknęła mowa nienawiści i jej poważne konsekwencje. Co się odwlecze, to nie uciecze – oświadczył.

Do wpisu Adama Bodnara odniósł się Sebastian Kaleta.

Jak pisze poseł PiS: – Mowa nienawiści w waszych rękach stała się wytrychem ideologicznym, narzędziem do zastraszania i karania za krytyczne opinie wobec lewackiej ideologii.

– Wystarczy spojrzeć na aktualną praktykę pana podwładnych. Wysyłacie przez pół Polski Policję po staruszkę, bo napisała krytyczny komentarz pod adresem Owsiaka, a pana rząd organizuje systemowo sączoną nienawiść i agresję spod znaku ośmiu gwiazdek, której przejawy są ignorowane przez prokuraturę – stwierdził b. wiceminister sprawiedliwości.

– Z tą ustawą byłoby jeszcze gorzej. Za krytykę lewicowej wizji świata, na przykład odmowę uznawania setek różnych płci i zaimków, pana ekipa chciałaby ścigać ludzi uzasadniając to właśnie „mową nienawiści”. […] Dlatego im głośniej Pan krzyczy o konieczności walki z mową nienawiści, tym bardziej trzeba obawiać się o podstawowe prawa i wolności, w tym przypadku wolność słowa – ocenił.