– Rozumiem, że spór nie był o to, czy ja formalnie byłem studentem Collegium Humanum, bo rzeczywiście na liście studentów mogłem się znaleźć, natomiast w tym tekście znalazły się gorsze insynuacje […] że byłem umówiony z kierownictwem Collegium Humanum na otrzymanie lewego dyplomu, który nigdy nie zaistniał, nigdy się nim nie posługiwałem, ale mógł zostać wystawiony, a to jest dużo grubsza rzecz – powiedział Szymon Hołownia w Polsat News.

– Na tej samej zasadzie ja mogę twierdzić, że mam dyplom Hogwartu wystawiony przez profesora Dumbledore’a albo że jestem ojcem świętym, bo mam na to papiery z konklawe. To kompletny humbug i rozumiem, że to tu, na tym zasadzał się ten tekst Newsweeka. Są w nim bardzo poważne przekłamania – kontynuował.

– W tej chwili siedzimy z prawnikami i zastanawiamy się nad tym, co zrobić, żeby przede wszystkim sprawdzić, czy w tej uczelni nie dochodziło do nielegalnego obrotu danymi osobowymi, nie tylko moimi […] co z nimi robił pan Czarnecki i co z nimi robiła ta uczelnia, to jest dzisiaj dla mnie główny punkt zainteresowania. Pewnie w ciągu kilku-kilkunastu dni będziemy mieli konkluzje w tej sprawie – mówił dalej.

– Nie było żadnego dyplomu z Collegium Humanum, nie ma po nim żadnego śladu w żadnym państwowym systemie rejestrującym takie dokumenty. Ja nigdy nie twierdziłem, że taki dyplom mam, właśnie dlatego trzeba to sprawdzić, być może pan Czarnecki wypisywał sobie dyplomy różnym ludziom, na których chciał mieć haki – dodał.