– Doszło do sytuacji skandalicznej, doszło do sytuacji złamania prawa w ramach postępowania przed komisją spraw zagranicznych. Każdy z kandydatów na kierownika placówki czy na ambasadora musi otrzymać opinię komisji spraw zagranicznych, taka opinia finalnie po prezentacji jest głosowana, na wniosek przewodniczącego głosuje się pozytywną opinię – powiedział Marcin Przydacz na konferencji prasowej.

– W sytuacji pana ambasadora Nowakowskiego, który wybiera się do Erywania, taki wniosek został poddany pod głosowanie przez przewodniczącego Kowala i, uwaga, z uwagi na głosy nie tylko posłów Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji, ale także i PSL-u taki wniosek nie uzyskał większości. Niestety wbrew regulaminowi przewodniczący […] nie zamknął całej procedury głosowania, zarządził przerwę – kontynuował.

„Głosowano do skutku”

– Przerwa była, jak się okazało po to, aby zmienić skład komisji spraw zagranicznych. Został rozszerzony skład […] o kolejnego posła Platformy Obywatelskiej […]. Dodatkowo została przedstawiona opinia jednego z pracowników […] Kancelarii Sejmu twierdząca, że rzekomo nie ma potrzeby tutaj głosowania w takiej formie uchwały, istnieje natomiast konieczność powtórzenia tego głosowania – mówił dalej.

– Głosowano do skutku poprzez po pierwsze złamanie regulaminu, po drugie rozszerzenie składu komisji […], a po trzecie poprzez, mówiąc kolokwialnie, spionizowanie posłów PSL-u, bowiem w drugim głosowaniu […] panowie z PSL-u już głosowali zgodnie z oczekiwaniem koalicji rządzącej. W naszej opinii doszło do rażącego złamania prawa […] będziemy w tej sprawie informować prokuraturę, złożymy zawiadomienie do prokuratury – dodał.