– Czy mieszkanie jest prawem, czy jest towarem, bardzo często już w kampaniach wyborczych takie pytanie pada i chciałbym zaproponować trochę inne spojrzenie na to pytanie, czy zaproponować inną odpowiedź, że mieszkanie jest dobrem, które jednocześnie jest i towarem, ale jest jednocześnie czymś więcej niż tylko towarem podlegającym różnym siłom rynkowym i towarem, który nie jest zależny od tego, w jaki sposób prowadzona jest polityka państwowa. Jest dobrem, a więc do pewnego stopnia jest prawem, ponieważ bez dachu nad głową, bez mieszkania ciężko sobie wyobrazić życie i dlatego państwo […] powinno prowadzić politykę mieszkaniową, nie tylko w pełni świadomą, nie tylko w pełnym porozumieniu z samorządami, ale także z pewną perspektywą w dłuższym horyzoncie czasowym – powiedział Mateusz Morawiecki podczas debaty Zespołu Pracy dla Polski poświęconej rynkowi mieszkaniowemu.

– Z perspektywą w dłuższym horyzoncie czasowym dlatego, że mamy do czynienia ze zjawiskami demograficznymi, gospodarczymi, które przekraczają zdecydowanie czas trwania jednej kadencji parlamentu i dlatego nie tylko ta polityka mieszkaniowa powinna być zaproponowana i przedyskutowana politycznie, społecznie, publicznie, ale klasa polityczna powinna starać się wypracować coś w rodzaju wspólnego mianownika, który będzie oznaczał jednocześnie ciągłość tej polityki, do pewnego stopnia przynajmniej – kontynuował.

– Pomiędzy popytem i podażą powinniśmy starać się wypracować lepsze equilibrium, lepszą równowagę […]. Staraliśmy się w ostatnich latach […] wzmacniać przede wszystkim podażową stronę gospodarki mieszkaniowej w szerokim rozumieniu tego słowa, temu służyły, chociażby, uwolnienia regulacyjne dla budowy domów, mieszkań, domów rodzinnych o podstawie 70 m2 […] i temu służyły również różnego rodzaju uwolnienia administracyjne, zmniejszenie obciążeń biurokratycznych […] które doprowadziły do tego, mimo krytyki naszego programu mieszkaniowego, którą z pokorą zawsze przyjmę […] że średniorocznie w ostatnich ośmiu latach budowano ok. 220 tysięcy mieszkań, o ok. 100 tysięcy więcej niż w latach poprzedzających nasze rządy. To chyba też jest miara tego, co stało się na polskim rynku mieszkaniowym, wyobraźmy sobie, że te 800 tysięcy dodatkowych mieszkań w tych ośmiu latach by nie powstało […] to na pewno mielibyśmy do czynienia z ogromnym, jeszcze dużo większym problemem na rynku mieszkaniowym – mówił dalej.