Dzisiaj to zaostrzanie [kursu] jest dla mnie niezrozumiałe. Chyba że zaostrzanie kursu i ta kontrola nad sądami, są tylko dwa powody, żeby to miało racjonalne podstawy. Albo Jarosław Kaczyński już wie, że wybory prezydenckie przegrał i tak naprawdę chce do momentu, kiedy będzie już inny prezydent mieć jak najwięcej, jak najdalej posunąć proces zawłaszczania Polski… Myślę że Jarosław Kaczyński miał dlatego tak smutną minę w noc wyborczą, że oprócz sondaży, które są ważne, policzył głosy, które padły na PiS w 2019 roku i abstrahując że padło ich dużo mniej niż on chciał, co zresztą sam powiedział, z wyniku wyborów w 2019 roku wynika, że Andrzej Duda nie jest faworytem wyborów prezydenckich. Ma duże szanse, tego nie kwestionuję, ale nie jest już dzisiaj faworytem w takim sensie, w jakim mógł być przed wyborami w 2019 roku. Bo wybory, które są za nami, parlamentarne pokazały że PiS będąc najsilniejszą partią polityczna w Polsce bezspornie nie jest partią mającą za sobą większość Polaków, a aby być w Polsce prezydentem, trzeba mieć bezwzględną większość głosujących za sobą. PiS ma najwięcej ze wszystkich partii politycznych, dlatego dzięki tej ordynacji rządzi w Sejmie, ale bardzo trudno z tymi głosami zdobyć prezydenturę, a dzisiaj PiS robi wszystko, by dodatkowych głosów nie zdobywać, bo wojna o sądy jest traceniem głosów przez PiS. A drugi wariant jest taki że właśnie dlatego że już to wie, usiłuje – mówiąc krótko – przeprowadzić scenariusz w którym nawet jeżeli się wybory matematycznie przegra, to się ich nie przegra, bo np. w procesie sądowym czy sądy będą na tyle pod kontrolą władzy, że będą uznawały nieważność wyborów, które się tej władzy nie będą podobać – stwierdził Michał Kamiński w rozmowie z Karoliną Lewicką w TOK FM.