Nałęcz: Kaczyński wierzy w to, że jakieś moce zła uczyniły krzywdę jego bratu i będzie chciał za to brać odwet
Jak mówił Tomasz Nałęcz w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet:
„Bardzo będziemy boleśnie odczuwali, jak brakuje Lecha Kaczyńskiego. Także dlatego, że jak popatrzymy na grę polityczną prezesa Kaczyńskiego w latach 2005-2007, np. słynny pomysł w PiS-ie, żeby zorganizować przedterminowe wybory, to widzimy, że Jarosław Kaczyński swoją hazardową grę polityczną ograniczał jednym czynnikiem: nie chciał ryzykować dobrym imieniem brata. Ten w sumie sprytny pomysł, bo PiS był wtedy na fali sondaży, i mógł przedterminowe wybory wygrać, został zablokowany przez prezesa, bo to wymagało wtedy od prezydenta pojechania po bandzie”
Dalej mówił:
„Prawdę mówiąc poza rozwiązaniem prawnym, bo ten argument o przekroczeniu terminu uchwalania budżetu był naciągany. Na tym polega jedna z zasadniczych różnic. Nie znamy możliwości działań prezesa. Absolutnie z prezydentem Dudą prezes Kaczyński się nie liczy. To zadziwiające. Prezydent jest traktowany jako żołnierz idący na rozpoznanie boju. Dopiero poznamy zamiary prezesa Kaczyńskiego. Uważam, że to będzie znacznie gorsze rozwiązanie, niż w 2005-2007, bo do tego dochodzi trauma smoleńska”
Były prezydencki doradca przyznał też:
„Wydaje mi się, że niebezpieczeństwo psychologiczne polega na tym, że prezes wierzy w to, że jakieś moce zła uczyniły krzywdę jego bratu i będzie chciał za to brać odwet. Dlatego będzie niszczone niezawisłe sądownictwo. A jak sąd będzie zawisły, to każdy wyrok wyda”