Niedawno na twitterze zażartowałem, że Andrzej Duda to Henryk Jabłoński IV RP. W tym wpisie jednak nie o dowcip chodziło, lecz o rzecz o wiele poważniejszą. Bo obraz obecnej głowy państwa jako pociesznego, nic nie znaczącego i odgrywającego jedynie ceremonialno – reprezentacyjną rolę byłego Przewodniczącego Rady Państwa wiele mówi o obecnym systemie politycznym, który ukształtował się po 25 października.
Przypomnijmy zatem młodszym czytelnikom jak realnie wyglądał ustrój Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Formalnie najwyższą władzą ustawodawczą był Sejm, władzę wykonawczą sprawował rząd, a nad wszystkim czuwała Rada Państwa. Ale w rzeczywistości jedynym ośrodkiem decyzyjnym była PZPR, zaś najważniejszą osobą był jej Sekretarz Generalny. Dlatego lata 60-te określamy jako epokę Gomułki, a nie Cyrankiewicza, a lata 70-te jako epokę Gierka, a nie Jaroszewicza – bo to właśnie Gomułka i Gierek (jako liderzy partii), a nie Cyrankiewicz i Jaroszewicz (jako premierzy) sprawowali realną władzę.
Dziś mamy do czynienia z bardzo podobnym zjawiskiem – jedynym realnym ośrodkiem władzy jest prezes PiS, Jarosław Kaczyński, natomiast pozostałe postaci i urzędy ją jedynie sztucznym sztafażem ukrywającym ten fakt. Prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu są tylko decorum przesłaniającym to, że rzeczywistym ośrodkiem władztwa w Polsce jest obecnie siedziba partyjna na Nowogrodzkiej. Nikt rozsądny nie wierzy, że to, co obecnie dzieje się w naszym kraju, zależy od Andrzeja Dudy, Beaty Szydło czy też marszałków Kuchcińskiego i Karczewskiego. Wszyscy natomiast rozumieją, że rzeczywistym źródłem procesów politycznych w Polsce dzisiejszej jest Kaczyński.
Powtarza się zatem sytuacja z czasów PRL (przy wszystkich innych znaczących różnicach) – instytucjonalny sztafaż nie ma nic wspólnego z realnym rozkładem władztwa politycznego, a formalny ustrój w żadnym stopniu nie oddaje prawdziwego stanu rzeczy. Oficjalne urzędy nic nie znaczą, a ich funkcjonariusze nie odgrywają należnej im i wypływającym z faktu sprawowania swoich pozycji roli. Jedynym realnym źródłem sprawstwa politycznego jest rządząca partia, a konkretnie jej lider. Wszystkie inne ośrodki władzy mają zdecydowanie mniejsze znaczenie, niż wynikałoby to z zapisów konstytucji.
Dlatego właśnie można żartować z Andrzeja Dudy jako ze współczesnego Henryka Jabłońskiego, a realnie funkcjonujący ustrój IV RP można porównywać (choć nie zrównywać) z ustrojem politycznym PRL.
fot. 300POLITYKA