
BLOG MIGALSKIEGO: To nie marketing zwyciężył, lecz nastroje
Nieprawdziwą jest teza, że Andrzej Duda wygrał, bo miał lepszą kampanię, a Bronisław Komorowski przegrał, bo miał ją gorszą. Ten pierwszy wygrał, bo był najsilniejszym przedstawicielem Polski niezadowolonej, a ten drugi przegrał, bo był najsilniejszym reprezentantem Polski usatysfakcjonowanej. Jakość kampanii obu kandydatów miała drugorzędne znaczenie.
Nie chcę bronić tezy, że to, czy kampania jest dobra, czy zła, nie ma wpływu na jej końcowy efekt, bo byłoby to założenie absurdalne. Nie chcę także stawiać tezy, że PAD miał gorszą kampanię, niż PBK, bo to także pachniałoby intelektualną ekstrawagancją (od której nie stronię, ale nie aż do tego stopnia). Ale zaryzykuję tezę, że ani niezła kampania PAD, ani średnio udana kampania PBK, nie rozstrzygnęły o tym, że to ten pierwszy od sierpnia bieżącego roku rezydować będzie w Belwederze.
Wbrew powszechnej opinii kampania PAD nie była rewelacyjna. Była dobra, poprawna, nieźle poprowadzona. Ale trudno wskazać w niej coś niezwykłego, nadzwyczajnego, ekstraordynaryjnego. Była właściwie, choć bez fajerwerków, poprowadzoną kampanią. I – z drugiej strony – to, co robił sztab PBK nie było aż tak katastrofalne, fatalne i kuriozalne, jak to jest powszechnie przyjęte. To była zła kampania, ale nie tak, by można było powiedzieć, że czegoś podobnego nie znał świat. Rezultaty są żałosne, ale ona sama była jedynie przeciętnie zła.
Podsumujmy więc – ani kampania PAD nie była tak fantastyczna, jak się ją obecnie przedstawia, ani kampania PBK nie była tak katastrofalna, jak wszyscy dziś uważają. Pierwsza była lepsza, ale obie miały dobre i słabe momenty, obie miały wzloty i upadki. Lecz, i to jest moja teza, to nie one zdecydowały o takim, a nie innym, wyniku wczorajszej elekcji.
Co więc było tym czynnikiem? To, że PAD był najsilniejszym przedstawicielem ruchu zmiany, a PBK najsilniejszym reprezentantem status quo. W drugiej turze obaj, siłą rzeczy, stali się jedynymi uosobieniami tych dwóch fenomenów – niechęci z obecnej sytuacji oraz zadowolenia i usatysfakcjonowania nią. A że większość Polaków, jak dobitnie pokazała ta elekcja, źle ocenia stan, w którym znalazł się nasz kraj i oni osobiście, to wygrał PAD, a nie PBK. Powtórzmy – to nie przeciętnie poprawna kampania tego pierwszego rozstrzygnęła o jego sukcesie, i nie przeciętnie zła kampania tego drugiego zdecydowała o jego przegranej. To nastroje społeczne i realne postawy wyborców wobec tego, z czym borykają się na co dzień, a nie zabiegi marketingowe, zaskutkowały tym, że w Pałacu Prezydenckim zasiądzie PAD.
Mówiąc bardzo brutalnie, i nieco upraszczając – to nie PAD i jego sztabowcy wygrali, ale zwyciężyła chęć Polaków do zmiany obecnego stanu rzeczy i niezgoda na niego. To nie PBK i jego sztabowcy przegrali, ale poniósł klęskę obóz zadowolonych ze status quo. Oczywiście, PAD i jego ludzie wykazali się niezbędnymi w takim starciu umiejętnościami, a PBK i jego otoczenia odwrotnie – ale to nie ten czynnik zdecydował. Zdecydowały nastroje społeczne, które dziś, i chyba w najbliższej przyszłości, zapewniać będą wiktorię zwolennikom zmiany.
fot. sztab Dudy
Dowiedz się więcej z: Nowogrodzka

Polityczny plan tygodnia: rząd o CPK, Czarnek na czele ruchu ochrony wyborów, inauguracja polskiej prezydencji, PKW znów o subwencji dla PiS

Polityczny plan tygodnia: zderzenie konwencji PiS i PO, Lewica i Hołownia w trasie, Senat o obywatelskich ustawach, Duda na szczycie w Bukareszcie, RPP o stopach

Tajemnica wywiadu sprzed 15 lat. Prawdziwa polityka prezesa PiS i to, co widać w mediach, to dwie różne sprawy
